Top 6 Małżeństw w World of Warcraft

        Witajcie, 18 kwietnia obchodziliśmy jedno z nietypowych świąt a dokładnie Dzień Doceniania Męża. Pierwszy raz słyszałem o takim świecie i nawiasem nie omieszkałem poinformować o tym żony, lecz nic to nie zmieniło w jej zachowaniu 😀 Święto nie typowe, wręcz pewnie znienawidzone przez o konkretne grono kobiet lecz nie o tym dzisiaj. Ten dzień zainspirował mnie do utworzenia cyklu The Top on The Top czyli Najlepsi z Najlepszych a zaczniemy od Top 6 Małżeństw w World of Warcraft.
Będzie to subiektywna i wyłącznie kierowana moimi spostrzeżeniami lista. Więc zaczynamy.



6. Tyrande i Malfurion

       Małżeństwo które każdy z nas zna. Początek tej miłości ma swoje miejsce w trakcie Wojny Starożytmych 10 tys lat temu. Ona początkująca kapłanka Eluny, on uczeń pół Boga Cenariusa. Przyjaźnili się od dzieciństwa lecz był ktoś trzeci - Ilidan. Oboje kochali tą samą kobietę lecz jej serce biło szybciej tylko przy jednym z braci. Nieświadomie okazywała swoją przychylność do Malfuriona w sytuacjach kryzysowych bądź napięcia. Widząc to Ilidan popadał w złość dlaczego Tyrande woli jego brata bliźniaka. Im dalej zapuszczamy się w kanona Wojny Starożytnych tym bardziej widzimy jak miłość tych dwoje ujawnia się i rośnie a występki Ilidana tylko potwierdzają kapłankę o prawidłowości jej wyboru. Biorąc kryteria długości związku byli by na pierwszym miejscu gdyż trwają aż do dziś dzień. Nie posiadają potomstwa lecz kto wie może będzie im jeszcze dane. Ponad 10 tys lat to jeszcze nie tak wiele 😊 Ślub tych dwojga był wielkim wydarzniem na Azeroth, zjechały wszyskie zaprzyjaźnione rasy nawet smoki. Jeśli jesteście ciekawi całej historii początku ich związku to zapraszam do lektury trylogii Wojny Starożytnych pióra Richarda A. Kanapa.


5. Turalyon i Alleria

        Małżeństwo człowieka i wysokiego elfa. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce w trakcie Drugiej Wojny jak ostatni potomek Artahi, Anduin Lothar wykorzystał złożona przysięgłe Króla Anastazjana wobec jego przodków po wojnie Trolli. Alleria dowodziła wysłanym wojskiem Wysokich Elfów do Lorderonu. Zafascynował się nią od samego początku bądź nawet zakochał. Walczył z tym uczuciem, dusił je w sobie by nie wyszło na jaw. Nie potrafił się przy niej racjonalnie zachowywać. Ona lekceważyła go, lecz z czasem dostrzegła w nim pozytywne aspekty oraz że również jej zależy na paladynie. Z biegiem wojny Ci dwoje zbliżało się do siebie. W licznych potyczkach z Orkami walczyli ramię w ramię. Po zakończonej wojnie udali się wraz z ekspedycji Synów Lothara przez Mroczny Portal by raz na zawsze zniszczyć źródło Hordy Orków gdzie słuch o nich zaginął aż do dodatku World of Warcraft Legion jak przybywają na czele Armii Światłości by walczyć z Legionem. Mają syna elfa paladyna o imieniu Arator.


4. Veressa i Rhonin 

        Kolejne małżeństwo między rasowe. Najmłodsza z sióstr Windrunner towarzyszka młodemu magowi Roninowi w wyprawie w głąb Khaz Modan gdzie była przetrzymywana Królowa Smoków, Pani Wszelkiego Życia w Azeroth, czerwony smok Alexstrasza. Początkowo miała go eksportować, aż dotrze na pokład statku Hasic lecz jak się okazało wyprawa jest o wiele niebezpieczniejsza niż przypuszczano. W trakcie wyprawy doszło do romansu pomiędzy tymi dwojga co później przekształciło się w małżeństwo. Ślub wzięli po zakończeniu Trzeciej Wojny. Mają dwójkę synów bliźniaków Giramara i Galadina.  Pierwsze ich spotkanie i całą wyprawa opisana jest w książce "Dzień Smoka" autora Richarda A. Knaaka. Niestety w Veressa obecnie jest wdową gdyż jej mąż poświęcił własne życie by ratować mieszkańców Theramore.


3. Durotan i Drakka 

         Tej pary chyba nikomu nie musimy przedstawiać. Członkowie klanu Lodowego Wilka. Durotan nawet nie wiedział iż jego przyszła partnerka należy do jego klanu. Gdy po raz pierwszy ją zobaczył był nią zachwycony, lecz ona odrzuciła jego zaloty. Zaprosił ją na wspólne polowanie w trakcie którego zostali zaatakowani przez wielkiego czarnego wilka. Po pokonaniu oponenta Draka zarzuciła pancerz niedostępnej i pocałowała swojego adoratora. Owocem ich związku jest najznakomitsza postać uniwersum World of Warcraft Thrall. Syn nie zdołał ich poznać gdyż jak był niemowlęciem jego rodzice zostali zamordowani przez orków z klanu Łupieżców Burzy oraz wysłanników Gul'dana. W książce Warcraft: Durotan Christie Golden która jest oficjalnym prequelem filmu Warcraft: Początek historia poznania tych dwoje jest przedstawiona w trochę inny sposób, więc jeśli jesteście tej wersji ciekawi to zapraszam do lektury.


2. Varian i Tiffin

       Gdy odbito z rąk Orków Stormwind, zaczęto odbudowywać miasto głownie z funduszy króla Lorderonu. Varian, już pełnoletni, został oficjalnie koronowany na króla Stormwind. Edwina VanCleffa przewodził cechowi kamieniarzy, którym zlecono odbudowę miasta. Po wilku miesiącach odbudowy co wg mnie i tak szybko się odbyło miasto zostało odbudowane a Varian poślubił młodą i piękną kobietę Tiffin, która urodziła mu jedyne dziecko syna o imieniu Anduin,  na cześć Lothara bohatera Sojuszu. Małżeństwo było zaplanowane przez rodziców Tiff i opiekunów Variana. Nasza Panna Młoda pochodziła z zamożnej szlacheckiej rodziny, która to spłaciła większość długu wobec kamieniarzy. Spokojna i urodziwa hamowała gniew porywczego partnera. Ukochana królowa ludu Stormwind, szanowana za swoją grację, wdziek i dobro. Sielanka nie trwałą zbyt długo, gdyż VanCleff i Kamieniarze żądali zapłaty za wykonane dzieło. Wynagrodzenie które uzyskali było zbyt niskie, wiec domagali się więcej co skutkowało rozpoczęciem strajku na ulicach Stormwind. W mieście panowała anarchia i chaos, co doprowadziło do brutalnego zamordowania młodej królowej Variana. Wpadł on w depresję, z której wyszedł gdyż wiedział, iż musi żyć jak nie dla swojego królestwa to dla syna jedynej spuściźnie po zamordowanej żonie.


1. Mankrik i Olgra

          Z przymrózeniem oka stawiam ich na pierwszym miejscu, gdyż pewnie każdy znas wykonywał quest związany z poszukiwaniem słynnej żony w Barrens. Nie znana jest historia poznania się tych dwojga. Wiemy jedynie, iż oboję walczyli  w obozie taurenów z ogrmoną liczbą kolcozwierzów. W pewnym momencie Mankrik zauważył jak żona zostaje otoczona przez wroga, wpadł w furię lecz nie zdołał przebić się do niej i został dosłownie przygnieciony ogromną liczbą napastników. Odnalazł go taureński druid, który wyleczył jego rany. Pełen żalu w sercu i złości na dzikich oponentów zaczął szukać ukochanej, lecz jak wiemy bezowocnie. Spotykamy go na rozdrożu, wpatrującego się w dal w nadziei, iż któregoś dnia powróci jego ukochana. Tragednia utraty miłości życia sięgnęła także i jego. Z pomocą poszukiwaczy przygód odnajduję martwą Olgrę, którą pochował z szacunkiem. Jego żądza zemsty była przeogromna, polował na kolcozwierze gdzie tylko mógł, lecz im wiecej ich zabijał to pragnienie zemsty rosło nie przynosząć upragnionego spokoju.


          To moja subiektywa i indywidualna lista małżeństw. To własnie oni przychodzą mi w pierwszej kolejności gdy jest mowa o małżeństwach w World of Warcraft. A wy znacie jakieś inne związki które powinny się znaleść na tej liście ? Dajcie znać w komentrzu :) Trzymajcię sie :)

Prolog: Ghostland


  
 "Na Studnię Słońca!! Co wy tutaj jeszcze robicie? Zaraz będzie południe, normalni ludzie już zaczęli swoje obowiązki a wy?? Wyjdziecie w końcu byśmy mogli zamknąć i odpocząć?!" - krzyczy zdenerwowany Karczmarz pokazując jednocześnie palcem drzwi.
"Proszę o wybaczenie, już wychodzimy" - kwituje, kieruje wzrok na kompana który z szyderczym uśmiechem przyłącza się do mnie. Nagle drzwi uderzają o ścianę w wyniku gwałtownego otwarcia. Do środka wchodzi sześciu Gwardzistów Silvermoon wraz z dwoma Krwawymi Rycerzami których jeszcze nie zdążyłem poznać.
"Paladyn Vegov" - wykrzykuje dowódca zmiany.
"Spóźniłeś się na trening, nie wróciłeś do kwater na czas nie informując nikogo. Złamałeś zasady zakony. Pójdziesz z nami przed oblicze Lorda Solanara zastępcy Lady Liadrin i wytłumaczysz swoje przewinienia". - wykrzyczał w moim kierunku po czym skierował dwóch gwardzistów w moja stronę by pewnie mnie zakuli i doprowadzili do zakony. Nagle dowódca krzyczy:
"Całość baczność!! Wybacz kapitanie Dagorlind  nie zauważyłem Cie."
"Kapitanie Dagorlind?" - powtórzyłem po dowódcy z wielkim zdziwieniem. Odwróciłem się w kierunku Kapitana z wyrazem twarzy oczekujący na wytłumaczenie.
"Dajcie spocznij poruczniku. Dawałem temu paladynowi kilka lekcji dziś w nocy. Przeze mnie się spóźnił. Przekaz moje słowa Lordowi Solaranowi z przeprosinami i wyrazami szacunku" - tnem wyniosłym i szlachetnym odezwał się do porucznika.
"Tak jest kapitanie. Przekażę każde słowo, lecz jak pozwolisz zabiorę zatrzymanego do Zakonu." - wyrecytował, stojąc cały czas w postacie zasadniczej wyprostowanej.
"Oczywiście strażniku" - skończył a następnie odwrócił się w moim kierunku.
"Kapitan Elaren Dagorlind dowódca oddziałów Fastraides w stanie spoczynku. Urodziłem się tutaj w Silvermoon. Znałem Anastariana byliśmy równolatkami gdy jeszcze nie był królem. Służyłem mu przed mianowaniem Sylvanas na generała" - wyjaśnia wzdychając. Widać i czuć że te słowa są powodem bólu.
"Czemu nic nie powiedziałeś? Przepraszam czemu Kapitanie nie wspomniałeś wcześniej? Kapitanie? A nie generale?" - wykrztusiłem. Pytań było wiele w mojej głowie aż gubiłem się gdy je wypowiadałem gdyż chciałem wiedzieć jak najwięcej.
"Mogłem być generałem  i nawet Anastariana mi to proponował lecz odmówiłem. Nie dla mnie takie wielkie tytuły, preferuje walkę na froncie w pierwszym szeregu niż dowództwo wszystkimi siłami Silvermoon. Naciskał wielokrotnie lecz zawsze odpowiedź była taka sama, aż w końcu mianował Sylvanas na generała a ona Haldurona na swojego zastępcę a ja zostałem kapitanem swojej drużyny aż do stanu spoczynk". - wytłumaczył. Wstał pełen smutku, jakby coś przysłoniło cały jego zapał i humor. Czyżby wspomnienia? Poklepał mnie po ramieniu, udał się w kierunku drzwi, kiwnął zezwalająco na  dowódce patrolu i wyszedł.
"Czekaj! To jeszcze nie koniec!" - krzyczę. Próbuję iść za nim lecz drogę zagradza mi opancerzony elf.
"Idziesz z nami. Założyć mu kajdany". - wydał rozkaz. Po czym ruszyliśmy w kierunku zakonu.
W trakcie marszu odważyłem się zadać pytanie dowódcy patrolu: "Możesz mi coś więcej powiedzieć  o Dagorlindzie?"
"Dla Ciebie Kapitan Dagorlnid!" - skarcił mnie po czym kontynuował.
"Służył Quel'thalas dłużej niż każdy z nas. Theron, Sylvanas i Khael byli podrostkami gdy on stawał do walki z trollami Amanii. Dobry nauczyciel i wspaniały wojownik. Szanował każdego swojego żołnierza, nie odmówił nikomu treningu i pomocy. Aż dziwne że go nie znasz, kogo nie zapytasz to wypowie się o nim z wielkim szacunkiem. Prawdopodobnie Lor'themar był w jego drużynie jako szeregowy łucznik." - tłumaczy tonem spokojnym.
"Czemu w stanie spoczynku? Z tego co mówisz mógł osiągnąć wiele, jest wspaniałym wojem więc czemu?" - wykorzystuje fakt że dowódca chce ze mną rozmawiać i pytam dalej.
"Zrezygnował ze służby w Fastraides gdy zginął Anastariana w trakcie inwazji Plagi. Powiadają iż byli jak bracia. Kapitan bardzo przeżył śmierć przyjaciela. Obwinia się za jego zgubę gdyż mu wtedy nie pomógł, nie stanął ramię w ramię do walki z Arthasem, nie wybaczył sobie że nie zginął jak większość z naszej rasy. Opuścił służbę, lecz pozostał w Silvermoon nie angażując się w żadne poważne przedsięwzięcie. Odsunął się w cień. Słyszałem też że lubi przesiadywać w karczmie gdzie topi ból w winie i dziś właśnie to potwierdziłem..."
Wszystko ułożyło mi się w jedna całość. Te historie, on to naprawdę przeżył. Nie powiedział bym że w sercu nosi taki ból, takie cierpienie. Weteran Wojenny było to widać na pierwszy rzut oka, ale że aż taką legendę spotkałem przypadkiem w karczmie. I znowu kolejne pytania i myśli krążą mi po głowie, aż nie zauważyłem że dotarłem na miejsce. W bramie przejęli mnie wartownicy, którzy doprowadzili mnie przed oblicze Lorda Solanara. Zastępca Liadrin wymienił kilka zdań z dowódca patrolu po czym nakazał mu powrócić do codziennych zajęć.
"Nie jesteś godzien nosić ten tabard!. Nie będę tolerował takich zachowań. Jesteś Paladynem, wizerunkiem zakonu. Rzetelnym, prawym, odpowiedzialnym i punktualnym. Masz obowiązek stosować się do zasad panujących tutaj. To podstawa dyscypliny, która wpływa na nasze dobre imię." - wykrzyczał na dzień dobry gdy mnie zobaczył. Złość aż kipiała z niego. Po czym kontynuował:
"To już nie ma znaczenia. Oddaj tabard, następnie udasz się do zbrojowni oddać całe uzbrojenie i do wieczora ma Cię tu nie być. Zrozumiano?" - lekceważącym  tonem wypowiedział swoją decyzję.
"Ale Lordzie, proszę dać mi szansę to już się nie powtórzy. Przyznaje się do popełnionych przewinień ale to przez kapitana Dagorlnida. Rozmawialiśmy całymi nocami, tłumaczył mi historie naszego ludu..." - ledwo wykrztusiłem z siebie przytłoczony decyzja zwierzchnika.
"Jak śmiesz obwiniać o to tak wielkiego wojownika, on walczył z trollami jak Ciebie jeszcze nie było na świecie!! Decyzja podjęta a teraz wyjdź, nie marnuj więcej czasu tym którzy zasłużyli być tutaj." - kończąc odwrócił się i wyszedł. 
 
 
Stałem tak przez chwilę nie wierząc że przez taką głupotę zawaliłem swoje życie i marzenia. Eh Elaren na cóż było mi Ciebie słuchać, ta moja ciekawość..
"Daj ręce ściągnę kajdany a potem lepiej rób to co nakazał Lord" - mówi z żalem wartownik po czym ściąga więzy i wychodzi.
           Wracam do koszar. O tej porze są puste, gdyż wszyscy już dawno ćwiczą. Słychać dźwięk uderzanego żelaza. Prawdopodobnie kontynuują naukę walki mieczem. Pogoda piękna jak codziennie, więc tylko ćwiczyć a nie po nocy snuć się tak jak ja. Kończę pakowanie, moi współlokatorowie już byli po zajęciach. Panowała niewymowna cisza gdyż już widzieli co się stało. Inni chcieli iść do Lorda w moim imieniu prosząc o zmianę decyzji, inni mówili że może tak miało być a jeszcze inni tylko patrzyli z pogardą. Do pokoju wchodzi dowódca zmiany. Wszyscy jak jeden mąż stanęliśmy na baczność. Nawet ja choć już nie musiałem.
"Vegov zabieraj rzeczy i za mną" - wydał rozkaz po czym wyszedł.
"Tak jest" - potwierdzam przyjecie polecenia. Podnoszę torbę, stary miecz po ojcu i wychodzę. W progu rzucam wymownym spojrzeniem na innych i opuszczam lokal w milczeniu.
"Dokąd idziemy Panie?" - pytam.
"Lord Solanar chce Cię pilnie widzieć. Nakazał Cię przyprowadzić nie pytałem dlaczego" - odpowiada.
"Dziwne. Rano nie mógł na mnie patrzeć".- dopowiadam z nutką arogancji w głosie.
Docieramy do sali odpraw. Myślałem że chce mnie widzieć w swoim biurze. Otwieram drzwi i nie dowierzam co widzę.
Lady Liadrin, Lor'themar Theron, Halduron Brightwing, Lord Solanar i on Kapitan Dagorlind. Co to za nagła narada czyżby coś się stało że aż Lord Regent zaszczycił swą obecnością wraz z naczelnym dowódca sił Silvermoon Halduronem. Wszyscy stają nad ogromnym drewnianym stołem zdobiony żłobieniami w postaci herbu Krwawych Rycerzy i Quel'thalas. Dookoła krzesła lecz żaden z obecnych nie myślał by na którymś usiąść. Cała piątka przyglądała się mapie Królestwa Krwawych Elfów a w szczególności na jej południową krainę Ghoustland. Jedynie Halduron kierował palcem szkicując nie widzialna linie, linie która biegła wzdłuż Blizny pozostawionej przez Plagę aż do Deatholme. Staje na baczność informująć o swoim przybyciu.
"Melduje się Lordzie Solanar na Twój rozkaz. Czy mogę wejść?" - pytam
Wjedźcie żołnierzu - odpowiada, nie odrywając wzroku od mapy.
Wbijam wzrok w towarzysza moich nocnych eskapad. Po czym siadam na krześle przy wejściu do komnaty i czekam na dalszy rozwój sytuacji.
"Wracając do tematu. Dochodzą do nas raporty o zwiększonej aktywności nieumarłych w Ghoustland a dokładnie w Windrunner Spire. Auriferous opisuje to w liście i prosi o pomoc. Proponuję wysłanie ekspedycji do Tranquillien." - rozpoczyna Halduron.
"Może to Sylvanas pojawiła się w swoim dawnym rodzinnym domu jak zbiegła z Orgrimmaru po zabiciu Sarufanga" - wtrąca Liadrin.
"Nie przekonamy się do póki tego nie sprawdzimy. Tranquillien jakoś się trzyma lecz wiemy dobrze ze potrzebuje więcej zasobów i wojska by ustabilizować sytuację w Ghoustland. A na domiar złego trolle przy Zul'Aman coraz częściej wychodzą ze swojej twierdzy. Fastraides stawiają im opór lecz przyjdzie czas że ulegną a do tego nie mogę dopuścić. Wyślemy ekspedycje. Liadrin wyznacz Rycerzy którzy mogą ruszyć." - stwierdza Lor'themar
"Haldurion to samo tyczy się Ciebie jeśli chodzi o komandosów. Polecę Rommathowi wyznaczyć magów i wyślę posłańca do kapłanów o wystawienie delegacji. Hmm lecz kto ich poprowadzi. Dagorlind może ty? Skoro jesteś tutaj przypadkiem ośmielę się zapytać" - zapytał kapitana w stanie spoczynku po skończeniu wydawania rozkazów.
"To że jesteś władca Quel'thalas nie zmienia faktu że kiedyś to ja wydawałem Ci rozkazy, więc więcej szacunku Lordzie." - oburzył się Kapitan.
"Wybacz" - z szacunkiem i lekkim ukłonem przeprasza Theron.
"Dobrze poprowadzę ich pod warunkiem iż Vegov dołączy do mnie w tej ekspedycji." - proponuję. Bardziej pozostałych dziwi jego zgoda na objęcie dowództwa niż warunek który stawia.
Stoję z otwartymi ustami nie wierząc że po pierwsze widzę ich wszystkich w jednym miejscu a ja jako nic nie znaczący elf wraz z nimi  a po drugie mam ruszyć do Ghoustland?
"On już nie jest Paladynem. Dzisiaj rano go wyrzuciłem" - wtrąca się Solanar
"Niech będzie. Vegov przywracam Ci Twoje miejsce w zakonie Krwawych Rycerzy i mianuję członkiem ekspedycji. Będziesz służył kapitanowi gdy tylko będzie tego potrzebował. Liadrin wyposaż go w sprzęt i jutro o świcie ruszacie. Tylko bez żadnych wizyt w karczmie". - oznajmia Theron, wiedząc o wydarzeniu w gospodzie. Po czym wstaje od stołu. Widząc to zebrani z szacunku również wstali i w milczeniu czekali aż wyjdzie w obstawie Gwardii Honorowej.
"Nie masz za co dziękować Paladynie. Zbiórka wcześnie rano przed Brama Pasterza." - z uśmiechem na twarzy Elaren Dagorlind opuszcza sale odpraw.
"Proszę Vegov. Oto list z poleceniem wydania Ci podstawowego wyposażenia w tym kompletna zbroja płytową oraz miecz. Udaj się natychmiast do zbrojowni i nie spóźnij się jutro bo drugiej takiej szansy nie będziesz miał" - wręcza mi list Liadrin i wychodzi a za nim Solanar z burzą w oczach spowodowana drastycznym obrotem spraw.
Czy to się dzieje naprawę? Rano wyrzucony z zakony a wieczorem przywrócony a na dodatek ruszam w pierwsza swoją misję. Latami niektórzy czekają by wyruszyć na coś takiego. I po co mnie wezwali skoro dopiero później Dagorlind zaproponował że wyruszy w ekspedycji jeśli ja dołączę. Pewnie już dawno to omówił z Lordem Regentem a ten polecił udanie się po mnie. Z resztą teraz to już nie ma znaczenia. Pełen optymizmu odebrałem sprzęt. Wspaniała zbroja w kolorach czerwoni oraz miecz dwuręczny w tych samych barwach, lecz o wiele lżejszy od ćwiczebnych. Wracam do koszar i od razu kładę się spać. Jutro wielki dzień a poza tym nie spałem od dwóch dni. 
 

 
              Następnego dnia przywdziałem zbroje. Pasowała idealnie a prezentowała się jeszcze lepiej. Ciężar doskwierał lecz zbrojmistrz mówił że się przyzwyczaję. Zabrałem tygodniowy wikt i wyszedłem na plac treningowy. Czekało już na mnie czworo Krwawych Rycerzy, bardziej doświadczonych niż ja, zapewne nie raz już brali udział w takim działaniu. Na zbrojach nosili ślady walk. Naderwana peleryna, zaplamiony jakąś cieczą talbard, bądź rysy na naramiennikach i hełmach. Udajemy się w milczeniu w umówione miejsce. Przed bramą w zbroi Fastraides na swoim wierzchowcu zasiadał Kapitan Dagorlind wydając ostatnie polecenia i instrukcje. Przy pasie wisiał kołczan po brzegi wypełniony strzałami. Znajdował się w tym samym miejscu gdzie odruchowo kierował rękę na naszym pierwszym spotkaniu w karczmie. Zbroja w kolorze brunatnej zieleni z brązowymi wstawkami i żelaznymi piórami, płaszcz t ak długi że aż zakrywał zad Sokolego Biegacza. Na plecach długi łuk, koloru kremowego , przypominający gałąź drzewa rosnącego w lasach przed miasta. Dawał wrażenie zerwanej gałęzi przeciągniętej od końca do końca cięciwą. Przy bliższym badaniu widać było dobra rękę rzemieślnika, który wykonał broń bardzo precyzyjnie. Po mimo wielu lat nie widać śladów zużycia bądź drastycznych uszkodzeń. Ekspedycja prawie w komplecie brakowało jedynie magów. Nikogo nie zdziwił fakt, że ich nie ma, gdyż każdy wiedział że magowie maja czas na wszystko. Taka ich natura, wyniośli i zadufani.
"Ach Vegov dołącz do mego boku. Rozkazem naszego władcy masz być moim kimś pokroju giermka." -  zaczął dowódca wyprawy na mój widok.
"Masz wierzchowca? Czyżbyś jeszcze nie dosiadał jednego ze słynnych rumaków zakonu?" - zapytał.
"Nie było mi dane mój Panie. Chyba jeszcze nie zasłużyłem na ten zaszczyt." - odpowiadam.
Nagle za moich pleców odzywa się jeden z Rycerzy Krwi którzy przybyli ze mną.
"Kapitanie jeśli sobie życzysz pośle po rumaka dla młodzieńca" - zameldował
"Dziękuje nie ma takiej potrzeby. Widzę że tylko ja dosiadam Sokoła, gdyż reszta przydzielonych wierzchowców służy nam za transport wyposażenia więc i ja tak uczynię. Ghoustland leży nie daleko możemy iść na piechotę."  - oznajmił
"Tak jest" - potwierdził rycerz po czym się oddalił.
"Cóż to za posunięcie Panie? Dowódca nie powinien się wyróżniać na tle innych?" - ironizując pytam.
"Nie musisz mnie tytułować. W karczmie tego nie robiłeś". - odpowiedział.
"Wolę pozostać w relacji hierarchicznej mój Panie a po drugie w karczmie nie widziałem kim jesteś." - wypowiadam ze złością.
"Jak wolisz Paladynie. Wracając do pytania. Nie wyróżniając się jazda na wierzchowcu okazuje swoją równość i szacunek wobec każdego członka drużyny. Jak oni idą to ja też, jak oni walczą w pierwszej lini to ja z nimi. Oto pierwsza lekcja dla Ciebie." - tłumaczy po czym się rozgląda.
"O sam Wielki Magister Rommath odprowadził swoich magów w miejsce zbiórki". - szyderczo oznajmia.
Pięcioro magów ubranych w długie szaty koloru ciemnej czerwieni z elementami złota z wyszytym herbem Krwawych Elfów na piersi a w dłoni każdy z nich dzierży kostór. Na pierwszy rzut oka widać że kostury różnią się od siebie prawdopodobnie zależy to od osobistych preferencji właściciela. Wśród nich znajdowała się jedna kobieta zmysłowo piękna o włosach ciemnych jak heban, oczach w kolorze jasnej zieleni co wyróżniało ją od jej towarzyszy. Poruszała się z gracja i delikatnością. Zapatrzyłem się na nią jak bym był w transie i oczywiście na moje nieszczęście wyczuła to rzucając mi pogardliwe spojrzenie zakończone energicznym odwróceniem głowy w prawą stronę. Ładny początek znajomości.
"Kapitanie Dagorlnid oto moi najlepsi magowie niech służą Ci jak najlepiej. Jeśli będzie to możliwe skontaktuj się z Magister Kaendris który znajduje się w Sanktuarium Słońca. Udzieli Ci potrzebnych informacji i pomocy a jeśli zakończycie zadanie moi magowie pozostaną tam by go wesprzeć w badaniach. A jeszcze jedno Lord Regent Lor'themar Theron kazał Ci przekazać, iż na bieżąco masz go informować o poczyniach i ustaleniach." -  zacząął Rommath po czym wręczył list od Lorda Regenta w którym znajdowało się potwierdzenie słów maga.
"Dziękuje Ci Wielki Magistrze za udzielona pomoc i rade. Oczywiście wyślę Twoich poplecznikow do Sanktuarium tak jak sobie życzysz". - dostojnie odpowiada, delikatnie kłaniając się głowa w wyrazie szacunku. 
 

"Dziękuje Kapitanie i powodzenia" - cofnął się, wypowiedział zaklęcie i zniknął.
"Jesteśmy w kompelcie. Nie ma na co czekać. Wyruszamy. Kierujemy się wzdłuż Martwej Blizny, sprawdzimy czy nieumarli nie zapuścili się w większej liczbie na nasze ziemię. Trąbić rozkaz do wymarszu." - wydał rozkaz po czym pdezwał się róg. Słysząc to każdy wstał i ruszył za dowódca.
"Moja pierwsza wyprawa nie wiem jak ma się zachować i co robić mój Panie" - stwierdzam z rozczarowaniem w głosie.
"To normalne nikt nie wie co nas czeka zwłaszcza ktoś tak nie doświadczony jak ty moj uczniu" - pociesza mnie Elaren.
"Uczniu? Fastraides będzie uczył paladyna?" - zdziwiony pytam.
"Owszem, mówiłem że jest coś w Tobie, coś co mówi mi by dać Ci szansę. Więc nauczę Cię wszystkiego co umiem. Wiadomo strzelać z łuku to ty umieć nie będziesz lecz wszystko inne czemu nie". - z uśmiechem na twarzy towarzysz mój kontynuuje podróż.
"Niech tak będzie mój Panie" - stwierdzam po czym ruszamy przez bramę, aż dochodzimy do Blizny wzdłuż której ekspedyzja obiera kierunek.
           Każda formacja która dostała rozkaz o wystawieniu delegacji od Therona wyznaczyła po pięcioro ludzi, jedynie Fastraides wyznaczyło dwudziestu gdyż jak mówił Dagorlind połowa z nich po dotarciu do krainy duchów udaje się na wschód na przyczółek w którym stacjonuja komandosi na granicy z ziemiami Trolli. Czarno szary pas szerokości ponad 100 m będący pamiątka zagłady, bólu i cierpienia zawsze będzie z nami. Nasz lud nawet podjął próby uleczenia ziemi lecz wszytkie próby zostały spalone na panewce. Ziemia została przesączona śmiercią i plugastwem za głęboko by nasza magia mogła coś zrobić. Nawet Cenarius czy Yesera nie byli by w stanie zmazac skazy z ziem Quel'thalas.  Reszty maszyn oblężniczych zwanych wozami mięsa, zardzewiała broń bądź kości wysuszone od słońca i wiatru znajdowały się bliźnie a im dalej od miasta tym częściej spotykaliśmy błąkające się czarne zjawy, których zachowanie sugerowało iż nie jesteśmy w ich zainteresowaniu, lecz na ich nieszczęście one były w zainteresowaniu naszych magów. Kula ognia bądź sopel lodu kierował się za każdym razem gdy zjawa była w zasięgu czaru. Rozpływała się od razu po zetknięciu z efektem zaklęcia. Nawet zauważyłem jeden słup światła wbity w cel, któryś kapłan pozwolił sobie na naciągnięcie zasad kapłaństwa i wyładował złość na powierniku Plagi. W połowie drogi do granicy z Ghoustland zaczęły pojawiać się uzbrojone szkielety, zazwyczaj pojedynczo, uzbrojone w miecz a na kościach zwisały elementy zbroi. Tym razem Fastriders nie przepuścili okazji i skierowali swoje łuki w ich kierunku. Strzelali w marszu co świadczyło o ich umiejętnościach. Takie postępowanie nie podobało się dowódcy kampanii za każdym razem kręcił przecząco głową lecz sam dobrze widział co czują jego żołnierze, wspomnienia wracały gdy im podobni w ogromnej liczbie najechali te lasy kraczac ta samą drogą. Dotarliśmy do rzeki Elrendar, która była granicą krain.
"Przekroczymy rzekę przez most a następnie udamy się do Tranquillien. Rozkazuje wam hamować  emocje i nie zabijać pojedynczych nieumarlych gdyż Plaga na tych ziemiach jest silniejsza i liczniejsza. Nie wiemy co tam spotkamy. Najpierw potwierdzimy informacje w osadzie a następnie zaplanujemy dalsze działanie. Czy to jasne?" - wydał rozkaz Dagorlind.  Cała reszta jak jeden mąż krzyknęła "Tak jest" i ruszyliśmy w stronę mostu. Przy moście znajdował się budynek w który zmieszkiwała nieumarła w służbie Królowej Banshee. Jest tu jak i mu podobni by wspierać nas w walce z Plaga w tym rejonie. Ten oto nieumarły przysłużył się jednemu z nas a dokładnie posłańcowi ratując go od śmierci. Nie mogłem oderwać od niego wzroku gdyż pierwszy raz widizałem nieumarłego jako naszego sojusznika.
"Jesteś gotowy" - zapytał Kapitan 
 

"Tak jest mój Panie" - odpowiadam krótko.
"Masz co do joty wykonywać moje polecenia jak już tam będziemy. Jak mówię uciekaj to uciekasz, jak mówię stój i walcz to stoisz i walczysz. Zrozumiano?" - kontynuuje dowódca tonem ciężkim i dosadnym
"Będzie tak jak rozkażesz" - odpowiadam z niepewnością. O co może mu chodzić? Nie wiem ale ufam mu, walczył już nie raz a ja? Moim jedynym przeciwnikiem był drugi adept zakonu bądź manekin.
         Nasze stopy stanęły na drewnianym moście a przed nami Kraina Duchów.
Witajcie. Już pewnie domyślacie się gdzie masz bohater dotarł. Mrocznej krainy Ghoustland lecz Królestwa Quel'thalas. Wierzcie albo nie kiedyś te lasy tętniły życiem tak jak w Ewersong Forest. Rozpisałem się o losach naszego bohatera więc  w następnym wpisie przybliżę Lorowo poznanej krainy.
        Jesteście zainteresowani dalszą historia młodego Paladyna? Dajcie znać :) W następnym wpisie skupimy się na krainie Ghoustland. Do zobaczenia :)



Autor: Vegov



Aż po Świt cz. 3

 - I tak Ci dwaj towarzyszą naszemu władcy, aż do dziś dzień. Wywiązują się z powierzonych im zadań naprawdę dobrze, różnią się między sobą ale mają wspólny cel i dobre intencje. – . W karczmie zostało tylko pięć osób w tym nasza dwójka i trzech pracowników lokalu. Znikoma ilość osób w wewnątrz świadczyła o późnej porze, bądź wczesnym poranku. Raczej to drugie, gdyż przez uchylone drzwi do środka wpadało świeże, chłodne powietrze. 
 
- Ale zleciał ten czas, zostaliśmy jedyni klientami karczmy - wyszeptałem, po czym rozglądam się, lustrując lokal by potwierdzić sam siebie czy aby na pewno tak jest. Obsługa zakątku pewnie nie raz przeklinała nas pod nosem, bo gdyby nie my już dawno udali by się na zasłużony odpoczynek.
 
- Jako paladyn pewnie nie raz widziałeś Lady Liadrin. A czy wiesz, że  zanim powstali Krwawi Rycerze była kapłanką? – niestrudzony nocnymi eskapadami mój towarzysz, zapytał.
 
- Słyszałem tylko, że była pierwszą z nas, ale że służyła światłości jako kapłanka to nigdy bym nie przypuszczał. Myślę że to opowieść na... - nie skończyłem zdania, bo nagle mój towarzysz skończył je zamiast mnie.
 
- Opowieść na to, by teraz ja wysłuchać, mamy jeszcze chwilę czasu, zdążysz na czas stawić się na palcu treningowym. - dokończył tonem, któremu nijak się przeciwstawić.
 
- Eh przez tą moją ciekawość będę miał kiedyś kłopoty - powiedziałem sam do sobie, po czym poprawiłem się na krześle i nasłuchiwałem kolejnych historii. 
 

 Lady Liadrin


             Matryiarcha Krwawych Rycerzy zakonu paladynów w Silvermoon, jeden z mistrzów Srebrnej Ręki, pierwotnie kapłanka światłości jako uczennica arcykapłana Vandellora. Lata temu rodzice Liadrin zostali zamordowani z rąk trolli plemienia Amanii.  Wydarzenie te wstrząsnęło kobietą, nienawidzi trolli choć nigdy tego nie okazała, gdyż służyła światłości jako kapłanka co po prostu jej nie przystoi. Przez resztę lat dojrzewania opiekował się nią jej przebrany ojciec i zarazem mentor arcykapłan Vandellor. Cechowała się dużym intelektem oraz zapałem co ułatwiało jej nauki jako kapłanka, ponadto wiązano z nią wielkie nadzieję w roli powierniczki światłości. Lata później jako doświadczona kapłanka  uczestniczyła wraz ze swoim uczniem Galellem  w wyprawie Dar'Khan Drathir na południe królestwa Quel'Thalas w celu sprawdzenia funkcjonowania kamieni runicznych umiejscowionych na granicy królestwa. W trakcie swojego pobytu na południu padli ofiarą najazdu trolli, którzy doprowadzili schwytanych żywcem do komnaty ofiarnej. W komnacie sam wódz Amanii Zul'jinn torturował cala trójka by uzyskać informacje o słabych punktach kamieni runicznych. Po kilku dniach został również schwytany Lor'themar Theron, który chyba najokrutniej był torturowany.  Zul'jinn w swoich torturach korzystał z zaklętego przedmiotu a dokładnie maski Tiki. Jako pierwsza i ostatnia została poddana działaniu jej mocy Liadrin. Kobieta w momencie nałożenia maski doznała trzech wizji: nieumarłego Dar'Khan, zbezczeszczonych i okrutnie zniszczonych zwłok Gallena oraz płonącego Therona. Jak wiemy wszystkie te wizje spełnia się w różnych odstępach czasowych. Zastanawia mnie jedynie wizja Therona gdzie ona mogła mieć miejsce. W trakcie Drugiej Wojny Liadrin z polecenia Króla Anastariana po wycofaniu się wojsk Hordy z pod Silvermoon wyruszyła wraz z innymi kapłanami i magami, by wesprzeć oddziały Farstriders w walce z trollami. Jej grupa dołączyła do oddziału Haldurona. W trakcie ich próby powrotu do stolicy przez płonące w smoczym ogniu lasy na południu, natknęli się na Zul'jina, który wpadł w pułapkę płomieni.  Nie czekając ani chwili spętali wodza. Jak wiemy został on poddany torturą przez elfy co nie spodobało się kapłance.  Kobieta nakazała porucznikowi zakończyć tą farse pozbawiając życia trolla, na co on się nie zgodził. Kobieta w głębi serca chciała by zobaczyć jak ten konkretnie troll umiera, gdyż żywi pogardę do tej rasy za śmierć jej rodziców. Wódz został uwolniony przez grupę uderzeniową trolli, ,która zaatakowała ich znienacka. Liadrin uleczyła śmiertelną ranę Haldurona po przebyciu włócznią.

                         


    W trakcie Trzeciej Wojny jako arcykapłana zastanawiała się nad Plaga w Lorderonie prowadzoną przez zdradzieckiego księcia Arthasa Menethill, nie przypuszczała wtedy że Plaga zawita do jej domu. W tamtych dniach cieszyła się z faktu, iż elfy żyły w odosobnieniu od pozostałych ras. Długo nie musiała czekać, po unicestwienia Lorderonu, nieumarli przekroczyli granice magicznych lasów Quel'Thalas. Choć bezpieczna za murami, to nie mogła uwierzyć temu co widzi. Sterty ciał jej braci i sióstr usłanych na polach przed miastem, tkwiła w bezradności z której wyrwał ja Arthas.  Książę zażądał otwarcia bram miasta oferując wieczną służbę Pladze jako niewolnicy, jeśli nie przyjmą propozycji to unicestwi całą rasę po czym dołączą do jego legionów jako nieumarłe marionetki. Czare goryczy przelał widok widmowej Banshee Sylvanas Windrunner, która stała u boku Rycerza Śmierci. Jeszcze chwilę temu walczyła z nim w obronie królestwa które teraz atakuje.  Rozpoczęła się inwazja. Liadrin leczyła rannych lecz jej  moc była nie wystarczająca, coś w niej pękło.  Nie mogła pojąć jak Światłość której oddała się bezgranicznie pozwalała na to zło, na tą wszechobecną śmierć. Wątpliwości w słuszność obranej ścieżki z przed lat powodują trudniejsze nawiązanie więzi ze  światłością. Resztę mocy wykorzystała by przed śmiercią uratować Wielkiego Magistra Belo'vira, który po śmierci generała przejął obowiązki obrony miasta. Polecił swojemu uczniowi Rommathowi by zorganizował ewakuacje miasta zaczynając od kobiet i dzieci a kończąc na żołnierzach by mogli bronić króla i Słonecznej Studni na Wyspie Quel'Danas. Liadrin wraz z Wielkim Magistrem jako ostatni dołączyli do reszty na Wyspie Quel'Danas. Kobieta zastanawiała się jak Arthas pokona morze by dotrzeć na wyspę.  To co zobaczyła odebrało jej mowę, Plaga przeszła po lodowym moście gdzie u brzegów wyspy Upadły Książę skrzyżował ostrze z królem Wysokich Elfów.  Świadkiem pojedynku była nasza bohaterka, jako jedna z nielicznych ujrzała śmierć swojego władcy. Chcąc uratować Anastariana Liadrin wezwała swojego mentora Vanderolla by jej w tym pomógł, lecz został zabity przez twór złożonym wielu ciał zszytych że sobą. Belo'vir widząc to ostatnim tchem teleportował Liadrin z dala od miejsca bitwy, daleko poza Silvermoon czym przypieczętował swój los, stając się kolejnymi zwłokami na ścieżce śmierci. Jako nie liczna przeżyła dzięki ofierze Wielkiego Magistra. W tym czasie książę wezwał licha Kel'Thuzad spaczając tym samym Studnię Słońca. Targały nią ogromne emocję: zawiedziona, oszalała z bólu i pogrążona w smutku. Nie mogła nawiązać kontekstu ze Światłością, strach i zwątpienie opanowały ją całkowicie. Utrata źródła mocy tylko pogorszyła jej stan. Brak możliwości kontaktu ze Światłością to jedno, lecz ona sama nie chciała oddawać się modłą ku jej czci gdy nie mogła pojąć, że widząc co spotyka jej lud światłość pozwoliła by ta rzeź się dokonała.  Miała żal do siebie że, nie mogła pomoc, że mogła się bardziej postarać, że nie uratowała mistrza, że nie umarła jak inni.  Gdy przybył książę Khael'Thas Sunstrider dołączyła do ekspedycji elfów by zniszczyć spaczone źródło, lecz nie jako kapłanka tylko pochwyciła broń a w między czasie poprosiła Lor'themara by jego ludzie nauczyli ją władać nowym orężem.

             Piec lat po tych wydarzeniach Liadrin dalej czuła w sercu ból i żal do siebie iż w tamtych dniach zawiodła. Utrata źródła magii odsłonił jej uzależnienie, zaspokajała głód jedynie przy pomocy kryształów wypełnionych magią, które dostawała od nie znanych jej sprzymierzeńców. Jak wiemy tym źródłem okazał się być oczywiście jej były kochanek Theron wraz z Halduronem. Epizod ich romansu trwał krótko i nie przetrwał próby czasu oraz wyzwań które stawiał im los. Kobieta zamieszkała w opuszczonym domostwie w Ghostlands gdzie oddała się całkowicie woli zemsty na Pladzę, polując na resztki jej przedstawicieli.  W ten sposób chciała odkupić swoje winy i znaleźć ukojenie dla zszarganych nerwów.  Jej głównym celem był zdrajca Dar'Khan Drathir, wierzyła iż pozostał na tych ziemiach by przewodzić obecnym tutaj nieumarłym. Jej nowa ścieżka wojownika, zaspokajają jej żądze zemsty, każdy żywy trup który stanął na  jej drodze posmakował jej ostrza. W trakcie swojej krucjaty spotkała Haludriona, omal go nie zabiła, gdyż jedyne co w ostatnim czasie widywała to nieumarli. Zaskoczona spotkaniem jak i propozycja jaką przekazał jej od lorda Regenta by udała się do stolicy. Na miejscu nie mogła uwierzyć, iż miasto wygląda tak jak przed inwazją a nawet lepiej. W Sunfury Spire spotkała się z Theronem,  nie wiadomo o czym rozmawiali, może wspominali to  co kiedyś ich łączyło.  Spotkanie przerwał obecnie Najwyższy Magister Rommath który to poinformował zagubionego kapłana o darze księcia Khaela w postaci naaru M'uru. Wytłumaczył, iż wykorzystali byt Światłości jako tymczasowe zaspokojenie głodu magii  co bardzo ją zainteresowało. Następnie przestawił jej propozycje utworzenia zakonu Krwawych Rycerzy, którzy to walczyli by jako ciężko zbrojni wojownicy wspomagani magią światłości. Liadrin otrzymała propozycje by został jako pierwsza Rycerzem Krwi z uwagi, iż ścieżka wojownika i kapłana nie były jej obce a nowa formacją łączyła obie te drogi. Kobieta zgodziła się bez wahania, opanowała sztukę kontaktowania się z naaru co umożliwiło jej również wysysanie jego mocy. Stała się pierwszym Paladynem i Matryiarchą Krwawych Rycerzy. Wręczono jej Blood Tempered Ranseur broń charakterystyczną dla Krwawych Rycerzy, broń ta symbolizowała  połączenie ścieżek wojownika i kapłana. Jak się nie mylę tę broń można spotkać w World of Warcraft.  Nowa formacja nie cieszyła się uznaniem z uwagi na sposób wydobywania mocy z zniewolonego naaru. Liadrin czuła dumę ze swoich rycerzy lecz chciała poprawić opinie na ich temat. Służyła ludowi Silvermoon jak tylko mogła czego przykładem było oczyszczenie Sunsail Anchorage czyli nic innego jak port  Krwawych Elfów którego lata światłości skończyły się po inwazji Plagi a obecnie jest opanowany przez Nędzników. Port ten spotykamy również w Wowie na wschód od Silvermoon. Mimo swojego zaangażowania mieszkańcy nie zmienili zdania. 
           

          Z Ghoustland  dochodziły raporty  o śladach Dar'Khana w jego dawnej siedzibie. Liadrin udała się tam wraz z oddziałem rycerzy lecz jedyne co tam znalazła to stary notatnik zdrajcy. Wróciła do miasta by o wszystkim poinformować Lorda Regenta. W jego komnacie na biurku odnalazła list z pieczęcią Hordy. Wytłumaczył jej iż, w tych trudnych czasach Sin'dorei potrzebują sojuszników i wierzy że wraz z Horda ich lud osiągnie chwałę i szacunek z dawnych lat. Pomoc w tych staraniach miała mu udzielić Sylvanas Windrunner obecny lider nieumarłych którzy wyrwali się z pod władzy Lich Kinga. Lider paladynów był neutralny wobec Hordy jedynie nie pokój wzbudzał w niej sojusz z byłym generałem komandosów Sylvanas, obawiając się  czy Banshee dalej jest lojalna i honorowa jak z czasów przed Trzecią Wojną. Powróciła wraz ze swoim zastępca Solanarem do obozu Rycerzy na południu. Stacjonowała przy dawnej  rezydencji Dar'Khana czekając na jego kolejny krok. W skład jej oddziału wchodził  dawny uczeń za czasów kapłaństwa Galell, który od czasów zniszczenia Studni Słońca popadł w głębokie uzależnienie od magii i szukał ukojenia u Krwawych Rycerzy.  Przyszły wieści ze stolicy o rozszyfrowaniu znalezionego dziennika z którego wynikało, iż osoba o imieniu Thadirr ma zebrać magiczne przedmioty w postaci Stone of Light, Stone of Spark oraz Stone of Flame stworzone przez maga Belovira w trakcie wojny Trolli.  Liadrin zastanawiała się czy nowe przedmioty nie przysłużą się Pladze, więc postanowiła zastawić pułapkę na rzekomego Thadirra. Jak się później okazało Tahdirrem okazał się być sam Dar'Khan Drathir a pozostawienie notatnika było przynęta  by sprowadzić Krwawych Rycerzy co skutkowało, iż to oni wpadli w pułapkę. Lich King dowiedział się o powstaniu zakonu paladynów w Silvermoon i zapragnął ich mieć po swojej stronie jako nieumarłych czempionów.  Setki nieumarłych z Drathirem zaatakowały Krwawych Rycerzy wśród których nie było ich przywódcy. Na pomoc przybył Lor'themar Theron wraz Halduronem. Pokonali nieumarłych i Dar'Khana kolejny raz go zabijając lecz jak dobrze wiemy on powróci. Liadrin w tym czasie udała się w poszukiwanie dawnego ucznia. Trop doprowadził ją do komnaty ofiarnej w której z  przed laty była przetrzymywana. Odnalazła tam Galella, opętanego przez głód magii, przemienionego w Wretched - Nieszczęsnego. Mężczyzna krzyczał iż słyszy głos M'uru, że nie daje mu spokoju. Oszalały, zniszczony rzucił się na Liadrin, która zmuszona była zakończyć jego cierpienie mieczem. Po tym incydencie zaczęła wątpić w słuszność drogi która podąża.

             Po zdradzie Khaela i inwazji na Silvermoon w której został skradziony M'uru, Lady Liadrin udała się do Shattrath City by szukać nowego źródła magii dla Krwawych Elfów.  Spotkała tam innego naaru A'dala. W rozmowie kobieta dowiedziała się iż, M'uru znał swój los i dobrowolnie oddał się w ręce Sin'dorei którzy nim manipulowali oraz torturowali by uzyskać jego  moc, wiedząc iż tym poświęceniem przyczyni się do ostatecznego odkupienia elfów w Quel'Thalas.  Wszystko to przewidział Prorok Velen. Zainspirowana nową wiedzą odrzuciła przysięgę wobec rodu Sunstrider i dołączyła do Ofensywy Strzaskanego Słońca by raz na zawsze powstrzymać Khaela na Wyspie Quel'Danas. Pieczętuje to moment gdy kobieta zrywa z siebie tabard Krwawych Rycerzy a przywdziewa drugi z symbolem Ofensywy Strzaskanego Słońca. Książę zabity a na dowód tego odcięto mu głowę. To drugi przypadek jak krwawe elfy odcinają głowę zdrajcy. Ten sam los spotkał Dar'Khan Drathir. Prawdopodobnie ma to na celu powstrzymania ich od ponownego powrotu jako nieumarłych. Wracając do tematu, książę martwy, Kil'jadena wygnany a nasza bohaterka pada na kolana przed spaczoną kolejny raz Studnią Słońca i zastanawia się nad jej zniszczeniem. Powstrzymuje ją Velen który wykorzystuje serce zabitego M'uru do oczyszczania i napełnienia Światłością źródła magii. Liadrin wygłasza mowę w której to między innymi mówi, że elfy powstały kolejny raz z kolan a co najważniejsze zostali wyleczeni z głodu magii. Liadrin czuje na nową wielką więź ze Światłością, którą utraciła lata temu.

            Lady Liadrin spotykamy jak wraz z Thrallem przekracza portal do Dreanoru gdzie walczy z Żelazną Hordą . Dowodzi oddziałem Krwawych Rycerzy w obronie  Auchindoun. W dodatku World of Warcraft Legion bierze udział wraz Rommathem i wojskami Sojuszu w oswobodzeniu Suramaru z rąk demonów. Jest w bliskich relacjach z Nightfallen, którzy tak samo jak Krwawe Elfy kiedyś, są uzależnieni od  źródła magii. W trakcie oblężenia zjednoczone wojska elfów z Azeroth docierają do Nocnej Twierdzy w której rezyduje Elisande. Wojska zostają sparaliżowane przez  magie jedynie Liadrin i Tyrande udaje się uwolnić przy pomocy Khadgara. Po pokonaniu Elisandr i zabiciu Gul'dana przez Ilidana, Liadrin jest świadkiem jak Thalyssra stoi przed Nocną Studnią która jest niestabilna bez swojego źródła czyli Oka Aman'thula. Kobieta może uleczyć studnię bądź pozostawić ja by dokonał się jej żywot.  Ku zdziwieniu Liadrin, Thalyssra pozwala by Studnia uległa samozniszczeniu twierdząc iż jej bracia i siostry wyjdą z tej trudnej sytuacji bez konieczności korzystania z źródła magii. Po tych wydarzeniach więzi pomiędzy Sin'dorei a Nightfallen pogłębiają się czego efektem jest przyłączenie elfów z Suramaru w szeregi Hordy.  Obecna jest również w Sanctum of Light  czyli ukrytej kaplicy paladynów. Przysięga iż ona jak i Krwawi Rycerza przysłużą się do odrodzenia zakonu Srebrnej Dłoni zrzeszającej wszystkich paladynów na Azeroth.  Jest jednym z mistrzów paladynów w służbie Wysokiego Lorda czyli gracza który gra jako paladyn w World of Warcraft. Lider Krwawych Rycerzy broni Sanktuarium przed najazdem Rycerzy Śmierci a dokładnie Nowych Czterech Jeźdźców , którzy z polecenia Króla Licha Bolvara maja za zadanie wykraść ciało Tiriona Fordringa by wskrzesić go jako ostatniego z Czterech Jeźdźców. Nadmieniam iż Bolvar i Tirion byli przyjaciółmi i to nawet nie wpłynęło na decyzję Lich Kinga. Liadrin zostaje pokonana lecz nie zabiła. W trakcie wskrzeszenia Tiriona Światłość ujawnia swoją siłę i uniemożliwia spaczenia zwłok jednego z pierwszych paladynów, po czym zabija jednego z Rycerzy Śmierci. Pozostali widząc to uciekają przez portal.

         Liadrin jako kapłanka była pobożna i lojalna co wróżyło jej świetlaną przyszłość. Przeżyła wiele  bólu i cierpienia przez co  utraciła wiarę, by powstać jak feniks  z popiołu gdy oczyszczono Studnię  Słońca lecz nie w roli kapłanki tylko Rycerza Światłości.  Bezwzględna w boju ,bogobojna i harda. Staje do walki bez żadnego zahamowania. Nienawidzi każdego wroga Sin'dorei, lecz to  nie świadczy o tym, iż litość jest dla niej czymś obcym.  Nie widzi żadnej wartości w nadmiernym okrucieństwie i agresji. Wg mnie jej wybór jako lidera zakonu jest trafiony gdyż jej cechy odzwierciedlają wszystko to co przywódca mieć musi.


Arcymag Aethas Sunreaver



             Jeden z najwybitniejszych magów Hordy. Przewodzi organizacji Sunreavers, grupie magów Krwawych Elfów w Dalaranie, którzy mają za cel przyłączeniu członków Hordy do Kirin Toru. Mimo młodego wieku jak na elfa szybko osiągnął wysoki status w Dalaranie i stał się członkiem Council of Six. Po raz pierwszy spotykamy go w dodatku Wrath of the Lich King. Jako członek rady sześciu bierze udział w stworzeniu  zaklęcia, które to wyrywa Dalaran z objęć ziemi po czym jako lewitujący obiekt udaje się nad Northrend by służyć jako baza wypadowa przeciw Królowi Lichowi. W trakcie lotu na Północ przy brzegach lodowatego kontynentu, zaatakowały ich niebieskie smoki z oszalałym Aspektem Magi na czele. Malygos w swoim szaleństwie kierował się jedynie unicestwieniem wszystkim pomniejszych ras, którzy władali magia, gdyż jak twierdził byli oni nie godni tego zaszczytu. Aethas wraz Arcymagiem Moderą zajęli się obrona miasta, utworzyli magiczną barierę w północnej części Dalaranu gdzie skupił się atak smoków. Niebieskie lewiatany przybierały na liczbie, obrońcy postanowili zwiększyć zasiek bariery nad całe miasto. Aethas, Moderą i Ronin planowali wypalić każdego smoka który dopuścił się ataku poprzez złamanie ich zaklęć ochronnych a kończąc na totalnej eksterminacji. Lore Warcrafta zdrajcami stoi więc i tutaj nie mogło tego elementu zabraknąć. Mag Crevan, członek Kirin Toru sprzedał swoją lojalność dla Malygosa. Zdrajca prawdopodobnie uczestniczył w tworzeniu zaklęcia., które miało sięgnąć smoki, lecz przekierował je wobec swoich niedawnych sojuszników. Zaklęcie zostało opanowane przez Kirin Tor a zdradziecki mag obezwładniony. Nie dawna bitwa odsłoniła słabe punkty Dalaranu jak i Kirin Toru. Magowie stwierdzili, iż wobec nowego zagrożenia są bez silni i muszą szukać pomocy. Arcymag Sunreaver został wysłany do Silvermoon by prosić o pomoc Lor'themar i  krwawe elfy. Jak wiemy z poprzednich opowieści pomoc ta została mu obiecana po mimo sprzeciwu obecnego Wielkiego Magistra Rommatha. W Dalaranie nasz bohater odpowiada za ataki na stado niebieskich smoków którzy stacjonują w Nexusie. Wysyła również przedstawicieli Kirin Toru do palcówek wojskowych Hordy w Northrend by wesprzeć ich w poczynaniach wojennych wobec upadłego księcia Lorderonu. Tak naprawdę dzięki niemu Horda zawitała w szeregach magów Azeroth w Dalaranie mimo, iż to członkostwo było niestabilne gdyż większość magów w Dalaranie stanowili przedstawiciele Sojuszu. Jego praca nad tym członkostwem miała zostać poddana próbie gdy do władzy nad Horda doszedł Garrosha Hellscrym, który to coraz śmielej angażował się w działania przeciwko Sojuszowi. Do Dalaranu przybywa Jaina Prudmore prosząc o pomoc Rady Sześciu by wysłali magów do Theramoru by przeciwstawić się atakowi Hordy. Mimo neutralności Rada postanowiła przemyśleć decyzję. Aethas jedynie poinformował kobietę, iż jak Horda  przybędzie do jej wrót to magowie nie będą w stanie jej powstrzymać, po czym dodał iż jest za wysłaniem symbolicznej ekspedycji magów z Jainą. Musiał podjąć taką decyzję gdyż odmowa stanowiła by zaprzeczeniem jego neutralności. Na czele delegacji magów stanął Thalen Songweaver, polecony przez Ronina, który jak się później okazało był szpiegiem Garrosha. Mag zrzekł się stanowiska oraz statusu w Kirin Tor i przyczynił się do przełamania obrony na jednej z bram miasta. Kolejna zdrada czy już tylko mnie to nie dziwi? Jak wiemy z historii miasto zostało doszczętnie zniszczone przy użyciu Bomby Many, w eksplozji której zginął doczesny przywódca Kirin Toru Rhonin a twórcą bomby był szpieg Garrosha w Kirin Tor. Rozwścieczona Jaina wróciła do Dalaranu prosząc o pomoc w zemście, lecz spotkała się z odmowa. Oskarżyła naszego bohatera o zdradę i że świadomie polecił zdrajcę jako przywódcę magów w Theramoru. Z bólem w sercu za utratę miasta, najbliższych oraz bez wsparcia Jaina wykradła magiczne tomy z biblioteki Kirin Toru i udał się szukać zemsty. Niebieski smok Kalcegos w ludzkiej formie odciągnął Proudmoore od drastycznych metod porównując iż, stała by się taka sama jak Garrosh. Upokorzona wróciła do Dalaranu, przepraszając za kradzież i prosząc o przyjęcie jej w szeregi magów jako nowicjusza. Aethas jak i reszta rady przyjęli ją z otwartymi rękoma lecz nie jako nowicjusza tylko bądź aż  jako nowego przywódcę Kirin Tor.

       Lord Regent Silvermoon wezwał Aethasa do stolicy by wraz z Rommathem zajęli się badaniem nad artefaktem Mogu z Pandarii. Krwawy Elf uważał iż popieranie decyzji Garrosha przez Therona jest nie właściwe i przypomina mu czasy zdrady Khaela, twierdząc iż idąc tą drogą krwawe elfy będą cierpiały jak za czasów ich dawnego księcia. W trakcie badań czarodzieje nieświadomie uwalniają sha, które opanowało ich umysły. Stanęli przeciwko sobie w brutalnej walce, niszcząc przy tym wszystko dookoła. Zagrożenie zostało zażegnane przez grupę poszukiwaczy przygód i Krwawych Elfów. To zdarzenie potwierdziło słowa Aethas, a Lor'themar zrozumiał iż elfy zostały wykorzystane przez wodza Hordy.                      
                 

        Status i obecność przedstawicieli Hordy w Kirin Tor napawał dumą Aethasa, jego entuzjazmu nie popierał Rommath twierdząc, Kirin Tor pod przywództwem Jainy Proudmoore zatraciło swoją neutralność na korzyść Sojuszu. Za władzy Garrosha doszło do incydentu w którym dokonano kradzieży Boskiego Dzwonu. Jak wiemy dokonał tego członek Sunreavers w Dalaranie poprzez wyczarowanie portalu do Darnassus gdzie obecnie dzwon przebywał. Dzięki wykorzystaniu portalu z Dalaranu agenci Hordy przeszli nie zauważeni przez zabezpieczenia lidera Kirin Toru. Wyczytałem iż Aethas natknął się na powstały portal i skarcił poszukiwaczy przygód za to co planują przy czym też zagroził by zaprzestali działaniom. Nieuniknione było iż Jaina wkrótce odkryje spisek. Wpadła w szał, wykrzykując iż Horda dopuściła się kolejnej zdrady a oskarżała o nią Aethasa i jemu podobnym. Arcymag próbował powstrzymać kobietę przed wyrzuceniem Sunreavers z Dalaranu motywując, iż miasto magów jestem domem dla jego braci jak i innych ras. Odmowa opuszczenia miasta spowodowała, iż Jaina w przypływie złości i nienawiści umieściła Aethasa i jego popleczników w lochach. Byli tacy co stawiali opór wojskom Jainy wspieranych przez Srebrna Lunę i armię Sojuszu. Bez zawahania zabijała każdego członka Hordy. który nie poddał się jej woli. Dosłownie czyściła miasto. Na ratunek przybył Wielki Magister Rommath. Zdobył on centrum miasta jako bazę wypadową do dalszych działań. Uratował wiele istnień z  teleportują ich do Silvermoon. W trakcie obławy dostał informacje iż Aethas wraz z innymi członkami są przetrzymywani. Dokonał oblężenia obiektu w trakcie którego odnalazł byłego członka rady sześciu i innych. Uciekając stawali w ramię w ramię przeciwko dawnym sojusznikom. Na wcześniej uratowanych niebieskich smokach opuścili Dalaran. Wielu zginęło jak nie w akcie buntu to w trakcie ucieczki oraz nie wszystkich udało się uratować i  nadal są przetrzymywani. W Silvermoon Theron w trakcie rozmowy z wyzwolonym magiem stwierdził iż Horda naraziła na wielkie niebezpieczeństwo Sin'dorei. Garrosha celowo dokonał w ten sposób kradzieży dzwonu by całe podejrzenie padło na elfy oraz by zerwać rozmowy Therona z Varianem o dołączeniu Krwawych Elfów do Sojuszu o których już dawno wiedział.

     Aethas bierze udział w kampanii Hordy w Pandarii, gdzie prowadzi oddziały Sunreavers w inwazji na twierdzę Króla Gromów Lei Shena. Ma za zadanie odkryć źródło sztormów i burz które utrudniały walkę. Do walki dołączyły wojska Sojuszu na czele z Jaina. Mimo uprzedzeń zdobyli zamek ramkę w ramię lecz bo zakończonej bitwie Lor'themar i Jaina stanęli do walki. Jaina żądała oddania Aethasa jako zdrajcę Kirin Toru. Lord Regent stanowczo odmówił, żądając uwolnienia reszty Sunreavers przetrzymywanych w Dalaranie. Przywódca Kirin Toru odmówił twierdząc, że schwytane elfy są więźniami wojennymi. Przed kolejnym starciem powstrzymał ich Tharan Zu, tłumacząc iż powinni zachować siły i wojska na inne, bardziej poważne zagrożenie w postaci Garrosha.

       Arcymag mimo fałszywych oskarżeń nadal usilnie próbował dołączyć w szeregi Kirin Toru. W poczynaniach tych pomagała mu Modera. Ujawnił jej iż przyjaźnił się z Lyadria Sunstrider daleka krewna Anastazjana Sunstrider. Kobieta miała obsesję na punkcie runicznego ostrza Felo'melorna. Przyjaciele nie widzieli się od lat co niepokoiło naszego bohatera. Doznawał on wizji swojej przyjaciółki na terenach skutych lodem podobnych do Northrend. Polecił Moderze by udała się w jego imieniu do Rady Sześciu proponując ponowne członkostwo Sunreavers w Dalaranie. On sam udał się do krainy z wizji na Północ by odnaleźć legendarne ostrze które wykorzysta do walki z nowo przybyłym Płonącym Legionem. Ponadto miał nadzieję iż przy pomocy ostrza uda mu się przekonać radę do dołączeniu jego braci do Kirin Toru. W Northrend spotkał Lyadrin, lecz nie taka jaka zapamiętał, tylko jako nieumarłą w służbie Króla Licha, która władała Felo'melornem. Aethas stanął z nią do walki, czuł wielki ból w sercu lecz to coś przed jego oczyma już nie było tą samą kobietą z przed lat. Po udanej konfrontacji wrócił do Dalaranu gdzie staną przed Radą, którą przewodził Khadgar. Ofiarował ostrze najwyższemu mistrzowi, przekazał cenne informacje i zażądał ponownego członkostwa w radzie. Członkowie rady jeden po drugim godzili się na propozycje jedynie Kalcegos miał obiekcie lecz jak wiemy targały nim uczucia do Jainy. Koniec końców i on się zgodził.
          

           Podsumowując Aethas Sunreaver jest dla mnie kimś pokroju "dobrego wujka". Chcę być dobry dla każdej strony czyli Hordy oraz neutralnego Kirin Toru. Za wszelką cenę chce utrzymać Krwawe Elfy w Dalaranie przy zachowaniu swojej neutralności. Nigdy ostatecznie nie opowiedział się po jednej ze stron rezygnując z drugiej. Mimo wygnania w trakcie czystki, oskarżeniu o zdradę to nadal próbował powrócić w szeregi Kirin Toru. Wykonuje polecenia wydawane przez Radę Sześciu jak i Lorda Regenta. Ambitny, skóry do pomocy, bardzo ufny z wielkimi ideałami. Potrafi okazać nie zadowolenie gdy jest to konieczne jak było to pokazane na przykładzie Garrosha.

       To wszystko na dziś. Kończymy przygodę w stolicy Quel'thalas i wyruszamy na południe. Mam nadzieję że sam się podoba taki format prowadzenia blogu :) dajcie znać w komentarzu :) Do zobaczenia.      

Autor: Vegov

Aż po świt cz. 2

     Było już po północy, szybko ten czas zleciał. Kilkoro gości już wyszło z karczmy, stało się jakby "luźniej". Muszę przyznać, iż ten jegomość umie opowiadać. Wypowiadał się z wielkim zaangażowaniem i wiarą w to co mówi - niesamowite. Gdy go słuchałem, to czułem się, jak bym uczestniczył w tych opowieściach.

- Lor`themar dużo poświęcił dla swojego ludu, nie  wiedziałem o tymskomentowałem, gdy zakończył kolejną opowieść.

- Tak, zrobił bardzo dużo, możliwe że gdyby nie on, to  nie bylibyśmy w tym miejscu gdzie teraz jesteśmy. Pamiętaj, ż to nie jedyny Sin`dorei, co przysłużył się królestwu Quel`Thalas – kończąc, mężczyzna odruchowo sięga po kielich, po czym przechyla i łapie jedynie powietrze w usta. Wino się skończyło. 

- Sam się domyślisz czy mam ci pokazać palcem?rzucił lekceważąco. Patrzyłem na niego i niedowierzałem. Patrzył na mnie z uniesionym kielichem w ręku i czekał, aż naleje mu wino. Lubi pić to fakt, ale nigdy nie widziałem go pijanego. Wstałem i udaje się po kolejny dzban wina.  Kładąc wino na stół i dodałem:

- Ty tam byłeś, te wojny, te cierpienie ty to widziałaś i ty znasz Lor`themara i innych - nastała cisza w karczmie. Stałem z wbitym wzrokiem w odbiorcę mych słów. A on jak by niby nic nalał sobie wina, wypił cały kielich, po czym nalał drugi i krótko dodał:

- Tak, a teraz siadaj i posłuchaj innych opowieści. To nie czas by rozmawiać o mnie. Z szacunku do rozmówcy i chęci ukrócenia widowiska, usiadłem. Śladem mojego kompana, zapełniłem swój kielich alkoholem i „zamieniłem się w słuch”.

- Najbliższym przyjacielem naszego władcy jest generał Halduron Brightwing... - weteran rozpoczął kolejną opowieść.


          Witajcie podróżnicy. Kontynuujemy nasza opowieść w krainie krwawych elfów. Skończyliśmy opowieść  o Lor`themarze, czas teraz skupić się na innych, może nie tak bardzo wbili się w kart historii Wowa jak poprzednik ale odegrali istotne role dla omawianej rasy.  Miejsca zajęte? To zaczynamy.


Halduron Brightwing

           Najwyższy dowódca wojsk Quel`Thalas, generał komandosów z Silvermoon. Najlepszy przyjaciel Lor`themara Therona oraz jeden z dwóch jego doradców. Lojalny i zaufany towarzysz broni. Charakteryzuję się wielką odwagą , uczciwością oraz bezgranicznym oddaniem dla swoich towarzyszy broni jak i mieszkańców Quel`Thalas.  
    W trakcie Drugiej Wojny służył jako porucznik drużyny Obieżyświatów. Walczył na granicy kraju, gdzie po zwycięskiej potyczce dołączyła do niego Alleria Windrunner z którą przyjaźni się od wielu lat. Poinformowała go o poczynaniach wojska Sojuszu Lorderonu i zaleciła udanie się do jej siostry Sylvanas by wraz z nią rozgromił siły Hordy składające się głównie z trolli z plemienia Amanii przebywających w magicznych lasach. Odszedł lecz przyłączył się do wojsk zastępcy generała Lor`themara Therona. Gdy wojska Hordy wycofały się z granic Quel`Thalas zostawiając po sobie płonące lasy, król Anasterian wysłał kapłanów i magów by wesprzeć ocalałych w lasach, którzy są odcięci przez ogień. Do porucznika dołączyła kapłanka Lady Lidrian z towarzyszami. W trakcie przedzierania się przez lasy natknęli się na uwięzionego w płomieniach wodza Amanii -  Zul`jina. Opuszczony przez swoje wojska próbował wrócić w rejon gór Zul Aman. Wysokie Elfy otoczyły trolla po czym pojmali. Celem Haldurona było doprowadzenie niewolnika do stolicy by tam osądzić jego los. Smoczy ogień szalał niemal wszędzie i rozprzestrzeniał się w niesamowitym pędzie. Droga którą podróżowała Lidrian niemal natychmiast stawała w ogniu za jej plecami wiec już nie mogli z niej skorzystać. Po licznych godzinach błąkania się po lesie oraz braku możliwości zameldowani generałowi o poczynaniach rozbili obóz w miejscu oddalonym od ognia a tym bardziej oddalonym od stolicy lecz bliżej ziem trolli. Żołnierze Brightwinga stracili bliskich z rąk Zul`jina i mu podobny w wypadach trolli na tereny elfów. Nie którzy w tym porucznik nie opanowali emocji i zaczęli torturować trolla. Bili go po całym ciele, przypalali żelazem a jeden z łuczników dopuścił się wyrwania oka jeńcowi. Widząc to Lidrian zbeształa przyjaciela za brutalne zachowanie i zażądała zabicia trolla by skrócić jego mękę. Spotkała się ze stanowczą odmową tłumacząc, iż o jego losie zadecyduje Król i Konwent Silvermoon, po czym ją przeprosił gdyż dał się ponieść emocją co wymknęło mu się z pod kontroli. W nocy doszło do zasadzki trolli. Halduron został przebity włócznią co uniemożliwiło mu walkę lecz jego strażnicy dobyli broni i stawili czoła najeźdźcą.  Kapłanka uratowała przyjaciela wyciągając włócznie i odrzucając po czym wyleczyła rany magią światłości. Nieświadomie Lidrian stworzyła okazję ucieczki dla Zul`jina. Pochwycił on włócznie która o niemal zabiła swój cel  i odciął sobie przykuta rękę do drzewa po czym zbiegł. Porucznik Dalkosiężnych przez lata wypominał sobie iż dopuścił do ucieczki tak ważnego jeńca.

 ( concept art The Burning Crusade)


       W trakcie Trzeciej Wojny już w stopniu kapitana stacjonował z oddziałem w południowej części Ghoustland. W trakcie podróży natknęli się na wybity oddział Lor`themara i jego samego walczącego ostatkami sił. Uratowali go po czym udali się niezwłocznie w kierunku  An`owyn i An`telas miejsc ulokowania magicznych kryształów  odpowiadających za aktywację Ban`dinoriel. Zastali tam jedynie śmierć i skradzione kryształy. Po walce z ożywionymi ciałami obrońców kryształów udali się do stolicy licząc jedynie, iż nie jest za późno. Nie zdążyli, zastali jedynie ruiny, stosy poległych ciał oraz nie liczne oddziały nieumarłych. Król i Konwent zabici w tym generał wojsk Sylvanas Windrunner. Wraz z Theronem odnaleźli ocalałych, zebrali rozrzucone wojska i odbili dzielnice The Bazar w Silvermoon z której zrobili bazę wypadową. Z Dalaranu przybył Khael`thas Sunstrider i to co zobaczył przeraziło go. Książe, Theron, Halduron i 20 innych elfów udało się na wyspę Qule`Danar by zniszczyć spaczoną Studnię Słońca przed wykorzystaniem jej przez trolli. Po tych wydarzeniach Khael ochrzcił pozostałych przy życiu elfów - Krwawymi Elfami, Lor`themara mianował na Lorda Regenta a Brightwinga generałem Komandosów z Silvermoon, dowódcą Dalekosiężnych i naczelnym wodzem wojsk elfów tak jak jego poprzedniczkę Sylvanas. Został wyznaczony by został w mieście i pomógł swojemu przyjacielowi w odbudowie miasta, zadbania o bezpieczeństwo ocalałych i opracowaniu leku na letarg po utracie źródła magii. 
        Zaraz po Trzeciej Wojnie  Dar`Khan Drathir ścigał  Anveene Teague - Avatar Studni Słońca.  Lord Regent i najwyższy dowódca dowiedzieli się o pojawieniu zdrajcy i postanowili go powstrzymać. W trakcie podróżny Theron wyjawił generałowi, iż zdradził on sekret kamieni Ban`dinoriel  Dratthirowi gdyż dał mu się wplątać w sieć kłamstw o fałszywej przyjaźni i że to właśnine Dar`Khan odpowiada za ich zniszczenie. Przyjaciele poprzysięgli iż będą go ścigać by pomścić los Quel`Thalas. Gdy dojechali na miejsce doszło do walki pomiędzy elfami a nieumarłymi wezwanymi przez zdrajcę. Siły wroga przewyższały liczebnie armie Sin`dorei co spowodowało konieczność odwrotu. W trakcie ucieczki natknęli się na istoty pół krwi. Nie znając ich pochodzenia i intencji wzięli ich do niewoli. Kalcegos jeden z pojmanych oświadczył iż są niebieskimi smokami, lecz  nie może przybrać swojej prawdziwej postaci. Lord Regent lekceważy słowa smoka po czym Tyrigosa udowadnia mu to poprzez ukazanie swojego prawdziwego oblicza. Elfy padają na kolana i przepraszają za zniewagę. W trakcie rozmowy dowiadują się iż ludzka kobieta którą sciga Drathir to Avatar Studni Słońca w której moc została ulokowana przez  Kalcegosa. Postanawiają zniszczyć zdrajcę Dar`Khana i ocalić Aveene. Theron dosiada jednego z  niebieskich smoków i udaje się wraz  z nimi na wyspę Quel`Dalar, a Halduron wraz z wojskiem udają się tam droga lądową. Po przybyciu na miejsce generał zastaję rozgorzałą batalie. Uniemożliwia nieumarłym dojście do Kalcegosa do momentu przemienienia się go w postać  niebieskiego lewiatana. Przebudzona moc Avatara zabija zdrajce co kończy walkę. Theron i Halduron postanawiają chronić kobietę w Quel`Thalas i trzymać jej prawdziwe obliczę w tajemnicy jak i jej ulokowanie na ziemiach elfów.
        Po bolesnej zdradzie Khael`thasa do stolicy przybył założyciel Sunreaverów w Dalaranie - Arcymag Aethas Sunreaver. Przed jego przybyciem do miasta doszło do rozmowy miedzy Lordem Regentem a generałem komandosów. Dowódca wojsk próbował wytłumaczyć przyjacielowi, iż jego czas jako Farstrider przeminął i podał mu talbard Silvermoon by ten raz na zawsze zrzucił zbroję. Theron odrzuca jego propozycję mówiąc iż dale jest członkiem  Farstrider czym potwierdza iż nie pogodził się z obecnym statusem. Jest obecny przy rozmowie Lor`hemara z Sylvanas w której Mroczna Pani informuje go iż Horda wypowiedziała wojnę Królowi Lichowi i żąda by Krwawe Elfy przyłączyły się do niej. Halduron i Rommath wyrażają przeciw tej decyzji lecz władca ich ucisza potem informuję obecnych iż Sin`dorei dołączą do wojny. Oficjalnym tonem generał komandosów zwraca się do Lorda o rozkazy. Zdziwiony tonem przyjaciela Theron nakazuję mu zebrać Farstriders i przygotować się do wojny. Akceptuję decyzję ukłonem i wychodzi. Halduron zostaje mianowany dowódca straży Słonecznej Studni. Funkcja napełnia go duma oraz odpowiedzialności. Widzimy jak uczestniczy w przywróceniu legendarnego ostrza Quel'Delar przy użyciu mocy Studni.

 ( Halduron w Trylogii Sunwell)

        Zandalari ogłosili iż zebrali wszystkie plemiona trolli wykluczając jedynie Mroczne Włócznie i odrodzili potężne imperium trolli. Wieści doszły do Quel'Thalas, generał komandosów z Silvermoon zebrał wojska i ruszyli do walki z imperium Amanii w Zul'Aman. Gdy dotarł na miejsce zastał Trolli z plemienia Mrocznych Włóczni pod dowództwem Vol'jina oraz wojska wysokich elfów pod dowództwem Vereesy Windrunner z którymi skontaktował się wcześniej prosząc o pomoc w walce z nowym wrogiem. W trakcie planowania ataku dociera do nich posłaniec z Silvermoon z listem od Lor'themar Therona. W liście Lord Regent pyta dlaczego Vereesa przekroczyła granice królestwa krwawych elfów bez jego wiedzy oraz iż generał nie ma takich uprawnień by sprowadzać jednostki Sojuszu na teren Hordy. W odpowiedzi czytamy iż liczebność jego wojsk jest zbyt mała by przeciwstawić się trollą a jego status umożliwia mu szukania pomocy tam gdzie jest ona dostępna w obliczu tak wielkiego zagrożenia i do listu dołącza plany ataku. Po tych wydarzeniach nasz bohater jest widywany jak uczestniczy w oblężeniu twierdzy Króla Gromów w Pandarii gdzie walczy z trollami Zandalari. Jest członkiem Unii Łowców w Azeroth w Class Hall Hunters. 
           Jak mogę określić Haldurona Brightwinga? Jako wzór konspekt wojownik. Odważny,  oddany, dzielny oraz rozsądny. Przemyśla każdy krok a gdy zagrożenie daje o sobie znać bierze się do działania nie patrząc na innych wliczając w to obecnego władce Quel`Thalas. Potrafi zrozumieć że sam nie da rady sprostać zadaniu i dla dobra kraju szuka pomocy nawet u wroga gdyż sprawdza się powiedzenie "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem". Posiada wady w postaci braku kontroli gdy puszczają  mu nerwy oraz upór który prowadzi to do popełnienia błędów widzimy to w momencie pochwycenia Zul'jina.

 ( Rommath fan art)

Grand Magister Rommath

          Lider i założyciel krwawych magów z Silvermoon. Obecnie jeden z dwóch doradców Lorda Regenta, wcześniej najbliższy doradca księcia Khael'Thasa Sunstrider. Przed Trzecia Wojska służył  dla Kirin Tor w Dalaranie gdzie  osiągnął rangę Arcymaga. Opuścił ich szeregi po obojetności Kirin Toru w momencie skazania ich na smierć przez Marszałka Garithosa.
        Trzecia Wojna zastała go w Silvermoon gdzie służył pod okiem Wielkiego Mistrza Belo`vira Solanara. Gdy wysłannik Króla Licha szykował się do oblężenia stolicy, Rommath był odpowiedzialny za ewakuację mieszkańców Silvermoon w tym dzieci na pokładach statków i przy użyciu teleportów do Quel'Danas. Nikt wtedy nie przypuszczał iż to jest główny  cel wroga, wyspa na której znajdowali się ocaleni i Studnia Słońca. Gdy śmierć zebrała swoje żniwo do stolicy przybył książę Sunstrider. Mag teleportował się do niego i pomógł mu w odbiciu Falconwing Sauare  z rąk hord nieumarłych by ocalić uwięzionych elfów. W trakcie inwazji Plagi zginął obecny Wielki Magister Belo'vir a Rommath został nazwany jego następca. Uczestniczył przy zniszczeniu spaczonej Studnii Słońca. Gdy sytuacja w mieście się ustabilizować wyruszył w towarzystwie księcia i innych wojowników by dołączyć do ruchu oporu Lorderonu. W trakcie ekspedycji na ziemiach Lorderonu wykonywali zadania nie realne do wykonania lecz z pomocą w tych trudnych czasach przyszły im Nagi pod dowództwem Lady Vash. Wieści te doszły do lorda Garithosa ówczesnego przywódcy ruchu oporu, który z przyjemnością skazał elfy na śmierć i umieścił w lochach Dalaranu. Postawa Kirin Toru wobec księcia i jego jako dawnych ich członków oburzyła magi gdyż obojętnie podeszli do wyroku śmierci wydanego przez Marszałka. Ta gorycz zostanie w jego sercu przez całe życie. Gdyż traktował Kirin Tor jak braci a Dalaran jak drugi dom. W trakcie ekspedycji w Outland pod dowództwem Ilidana Stormrage, Khael jak i nasz bohater nauczyli się zaspokajać głód magii czerpiąc ja z alternatywnych źródeł w tym z demonów.  Sztukę te opanowały elfy służące w Outalnd lecz ,książę  nie zapomniał o pozostałym ludzie w Azeroth. Z nowa wiedzą na czele grupy magów wysłał Rommatha do Silvermoon by głosił on wici o nowej wspaniałej krainie, osiągnięciach elfów,  powrocie księcia oraz najważniejsze by nauczył pozostałych zaspokajać głód magii. Większość mieszkańców Quel'Thalas przyjęła z wielka radością sztukę opanowania uzależnienia lecz znaleźli się jej przeciwnicy, którzy zostali wygnany w imię wyższego dobra. Magister był dobrym nauczycielem, w krótkim czasie przekazał swoje nauki pozostałym którzy z łatwością je opanowywali. Wielki Magister wraz z innymi magami wybił pozostałe ślady Plagi w Silvermoon i przy użyciu nowej mocy odbudowali miasto a dokładnie jego zachodnia części z dnia na dzień.  Pozostał w Silvermoon by dalej kontynuować nauki i służyć  radą dla  Lorda Regenta. Kilka miesięcy później jak nie lat do miasta przybył podarunek od księcia Khaela a dokładnie naaru M'uru jako ogromne źródło magi. Nowe źródło było poddawane brutalnym torturą i bezprawnym wysysaniu mocy,umiejętnością  którą elfy opanowały już  do perfekcji. Rommath postanowił wykorzystać moc naaru by stworzyć nowe jednostki wojskowe Krwawych Rycerzy. Znaleźli się przeciwnicy pomysłu w tym generał komandosów Halduron jak i Wódz Wojenny nowej Hordy Thrall. Lord Regent poparł propozycję utworzenia nowych jednostek. Dawny członek Kirin Toru wezwał  lady Lidrian obecnie kapłankę światłości do Sali Krwi w której był przetrzymywany M'uru. Przedstawił jej swoje plany stworzenia wojowników czerpiących siłę z silnej woli i dominacji w odróżnieniu do kapłanów którzy kierowali się wiarą i moralnością. Kobieta przystał na propozycje i stała się pierwszym Krwawym Rycerzem co uczyniło ja również ich przywódcą.

  ( concept art The Burning Crusade)


         Wielki Magister wyruszył w podróż do Outlandu by spotkać się Khale'thasem.  W trakcie swojej egzystencji w nowej  krainie odkrył on istnienie nieskażonych  orków krwią demona w krainie Nagrand.  Wieści te przekazał Theronowi który to wykorzystał tą wiedzę jako kartę przetargową w negocjacjach z Thrallem do przyłączenie Sin'dorei w szeregi Hordy.  Był w stałym kontakcie z oddziałami stacjonującymi w Ghoustalnd, gdyż tamtejszy mistrz liczył iż Magister wyśle wsparcie w składających się głównie z magów  by wesprzeć ich w walce z Plaga na granicy oraz by jego uczniowie przestudiowali Martwą Bliznę w celu cofnięcie jej skażenia a w najlepszym przypadku przywrócenia do stanu przed najazdem Plagi. Lecz mimo badań, ziemia została tak spaczona że nie można  było jej uratować ( a szkoda). Rommath bardzo boleśnie przeżył zdradę Khalea uważał go za mistrza i nadzieję dla Sin'dorei, lecz jego wierność wobec braci i sióstr nie została zachwiana, dalej służy dla nich jak tylko może a w obliczu próby nie odwrócił się od nich czym też zyskał szacunek i poważanie zwłaszcza w oczach Haldurona. 
        Arcymag Aethas Sunreaver przybywa do stolicy Krwawych Elfów by w imieniu Kirin Toru prosić o pomoc w walce z oszalałym aspektem magii Malygosem. Słysząc prośbą Rommath nie przebiera w słowach na temat Kirin Toru, przybliża sytuacje z Trzeciej Wojny gdy był więźniem w Dalaranie po czym oznajmia, iż żaden jego mag nie weźmie udziału w tym przedsięwzięciu. Theron zwraca się do Magistra informując go iż decyzja nie należy do niego po czym mówi że musi się nad tym zastanowić i wychodzi. Dochodzi do spotkania Mrocznej Pani wraz z Theronem i jego doradcami. Kobieta informuje o wojnie Hordy z Królem Lichem i nakazuje przyłączenie się elfów do wojny szantażując  wycofaniem swoich  wojsk z granic Quel'Thalas. Rommath oznajmia że to szantaż i naciska by Lor`themar się nie zgadzał na przyłączenie do wojny. Z uwagi  na zagrożenie dla Sin`dorei oraz obawę przed wydaleniem z Hordy Lord Regent zgadza się dołączy  do ofensywy. Następnym jego posunięciem było poinformowanie Aethasa iż udzieli mu pomocy w walcez  Tkaczem Magii a do tego zadania wyznacza Wielkiego Magistra Rommatha, który słysząc to wpada w szał i wychodzi. W czasach Pandarii Rommath zostaje wyznaczony wraz z Aethasa by zbadać artefakt Mogu w Silvermmon. Artefakt działa na zasadzie kryształów fell w Quel'Thalas które gromadziły energię demonów. Artefakt zostaje aktywowany i przebudowa Sha szaleństwa który zmusza Rommath i Aethasa którzy zaczynają walczyć ze sobą stwarzając zagrożenie dla mieszkańców. Poszukiwacze przygód wspierani przez krwawe elfy pokonują Sha i przywracają magów do normalnego stanu. Eksperyment ten wpływa na relacje Garrosha z Krwawymi Elfami. Poplecznicy Garrosha dokonują kradzieży Boskiego Dzwonu z Darnassus. Podejrzenia padają na krwawe elfy przebywające w Dalaranie, gdyż wg podejrzeń mogły wykorzystać portal będący w mieście który łączy go ze stolica  nocnych elfów. Rozkazem Jainy obecnego przywódcy Kirin Tor dochodzi do "Czystki Dalaranu" z popleczników Hordy. Rommath wraz z Thereonem ruszają do miasta by ratować ocalałych. Przejmują centrum miasta by wykorzystać je jako prowizoryczna bazę wypadową przeciw Srebrnej Enklawie pod dowództwem Vereesy Windrunner. Uratowali wiele istnień lecz nie mogli znaleźć Aethasa, który był przetrzymywany w Fioletowe Cytadeli. Dokonują inwazji na budynek, uwalniając maga po czym dosiadają ocalonych wcześniej smoków i uciekają w kierunku Silvermoon.  
           Lady Lidrian i Rommath wspierają rebeliantów Nightfallen w powstaniu mający na celu odzyskanie Suramaru i wypędzenie demonów. Wraz z nimi znajdują się magowie z Kirin Toru oraz Vereesa ze swoimi strażnikami.  Dochodzi do konfliktu pomiędzy Windrunner a Rommathem który kończy się interwencją Khadgara. Magister nieomieszkał skomentować negatywnie obecności Sojuszu. Dochodzi do szturmu reprezentantów elfów z Azeroth na Suramaru.  Lidrian i Rommath stają na czele krwawych elfów w ramie w ramie z wysokimi elfami i nocnymi elfami. Po tych wydarzeniach przyczynia się do przyłączenia popleczników Thalyssry do Hordy. W trakcie  wizyty First Arcanist Thalyssry i Alleri w Quel'Danas dochodzi do wyzwolenia księcia pustki Durzaana który prześladował umysł Allerii a jego celem staje się Studnia Słońca. Zagrożenie zostało zażegnane a Wielki Magister chce uwięzić Allerie jako sabotażystkę lecz Lor'themar uniemożliwia mu to po czym nakazuje wygnać Wysokiego Elfa informując ją iż Silvermoon już nie jest jej domem. 
           Impulsywny, pełen goryczy i złości mag krwi. Posiada wielka moc i jeszcze większą wiedzę. Jest zamknięty w sobie i sprawia wrażenie zadufanego i aroganckiego elfa. Jego serce jest pełne  goryczy wobec Kirin Tor a zdrada księcia tylko to pogłębiła.  Na jego wiedzy opiera się Theron gdyż zyskał w jego oczach w momencie najazdu Khaela. Mimo jego postawy jest wiernym krwawym elfem wobec swoich braci. W momencie próby nie opuścił ich. Impulsywny, nie przebiera w słowach a gdy mu coś nie pasuje po prosto to mówi nie zważając kto jest w jego towarzystwie,  lecz mimo iż wiele razy nie zgadzał się z decyzjami Lorda Regenta to polecenia wydawane przez nigo wykonywał co do joty oczywiście musiał je najpierw skomentować. Jeden z najlepszych magów po stronie Hordy.

 ( Lor`themar Theron, Halduron Brightwing, Grand Magister Rommath w World of Warcraft)

          Poznaliśmy zaufanych doradców Lor`themara. Jak widać na pierwszy rzut oka są to dwie rożne osobowości, uzupełniając się wzajemnie, wybór ich jako doradców nie był przypadkowy.  W następnej i ostatniej części "Aż po świt" poznamy historię Lady Lidrian i Arcymaga Aethasa Sunreaver. Chciałbym poznać wasze zdanie czy wg was jest ktoś jeszcze kto mogłby wliczać się w/w towarzystwo jako ikoniczna postac rasy Sin`Dorei? Dajcie znać w komentarzu :) Miłej lektury :)


Autor: Vegov

Źródła:
 "Krew Wysoko Urodzonych" - Micky Nellson
Warcraft: Trylogia Sunwell Knaak Richard A., Kim Jae-Hwan 
www.gamepedia.com 



Copyright © Ścieżki Azeroth