Chłód Hebanu
Od pamiętnej narady minęło kilka dni. W tym czasie Kaplica Nadziei Światła przekształciła się w obóz wojenny. Zostały zawieszone zajęcia adeptów, których to skierowano do gromadzenia i racjonowania zapasów, umieszczanych następnie na wozach wchodzących w skład karawany wojennej. Valgar miał ręce pełne roboty. On, i inni krasnoludzcy kowale, dniem i nocą wykuwali nowy oręż i naprawiali stary. Ustawiały się do nich tak długie kolejki, że aż sam Valgar wykrzykiwał przekleństwa, gdy co i rusz nowy żołnierz przekraczał próg jego kuźni. Edric the Pure też nie miał lekko. Naprawiał pancerze każdemu, kto się do niego zgłosił, a było ich tak wielu, że kolejki sięgały wyjścia na zewnątrz kaplicy, z tą różnica, że sędziwy kwatermistrz z pokorą przyjmował każdego i nie odmawiał pomocy. Dopiero teraz dało się zauważyć jak bardzo paladyni dbali o swój sprzęt, aby być jak najlepiej przygotowanym. A kiedy Valgar i Edric mieli przygotować się do wymarszu? Cóż, to niestety nikogo już nie interesowało. Rozkazem Maxwella wyruszą wraz z nami. Nie miała to być wyprawa kończącą się jedną bitwą, lecz wszechstronne działania wojenne. Dowodem na to był plan, który przedstawił zastępca Najwyższego Lorda Dowódcy. Armia Światłości, pod dowództwem Lothraxiona i Turalyona, wyruszyła przodem, by założyć obóz wojenny przy Eastwall Tower, w pobliżu miejsca, gdzie został wybity patrol paladynów, niedaleko granicy z mgłą. Reszta wojsk miała wyruszyć kilka dni później, gdy zbiorą zapasy. Potrzebne było wszystko, od mleka, zboża, ziemniaków i skóry, po bandaże, opatrunki, zioła, drewno, tkaniny, namioty i pochodnie. Tyle tego było, że mógłbym wymieniać bez końca. Na zewnątrz, w obrębie murów, znajdowały się setki rycerzy przygotowujących się do wymarszu, około stu pięćdziesięciu wozów z zaopatrzeniem, balisty, katapulty, a nawet drewniane, ogromne tarcze na kołach, których zadaniem była ochrona wojsk przed ostrzałem. Moją uwagę przykuł widok stada krów, które zostało sprowadzone z zachodu. Jak się okazało, miało to być źródło świeżego mięsa na froncie. Wszędzie było słychać krzyki wydawanych rozkazów, odgłosy koni, które zostały podczepione do wozów i maszyn oblężniczych. Każdy wierzchowiec, bez wyjątku, coś ciągnął. Nawet mój Ash`falarah doczepiony był do balisty. W wolnych miejscach na placu ustawiały się drużyny żołnierzy, które łączyły się w plutony, a one z kolei w kompanie. Wymieniane były rozkazy oraz ćwiczone formacie bojowe. Karczma została przeobrażona w tymczasowy punkt dowodzenia kapitanów i pułkowników wojsk. Każdy żołnierz udawał się tam po rozkazy czy też, żeby pozostawić list lub inną wiadomość dla rodziny, która miała zostać przekazana po jego śmierci. By tak się stało, sporządzane zostały listy żołnierzy z podziałem na drużyny, plutony i kompanie. Przy tak dużej liczbie wojsk było to konieczne, a zakon Srebrnej Ręki nie był byle tam armią, która zbiera okolicznych chłopów i stawia ich obok siebie na froncie. Tu liczyła się dyscyplina, taktyka i precyzja. Żadne działanie nie było bezmyślne. Każdy miał swoje zadanie do wykonania i każda czynność była analizowana.
W obozie pozostała jedna kompania rycerzy oraz adepci pod dowództwem lorda Graysona. Mężczyzna sprzeciwiał się wybraniu swojej osoby na pozostanie w obozie, lecz tak zadecydował los. Dowódcy ciągnęli gałązki, ponieważ każdy chciał ruszyć i walczyć z nieumarłymi. Początkowo kazano pozostać w kaplicy również mi, lecz Boros wstawił się za mną tłumacząc, że i tak wyruszę, bez względu na rozkazy. Zostałem przydzielony do jednej z kompani, którą miał dowodzić właśnie Boros. W dniu wymarszu szliśmy w zwartej formacji obronnej. Wewnątrz wozy i sprzęt, a wokół maszerowało wojsko. Droga nie była długa, lecz lecz monotonna. Poruszałem się mniej więcej pod koniec orszaku wojennego, a obok mnie szedł Telanis i Tina. Nie zostawili mnie. Każdy inny, kto nie należał do zakonu, mógł wyruszyć na własną odpowiedzialność. Cieszyła mnie obecność przyjaciół.
- Jest więcej wojska, niż ostatnio w Krainie Duchów. - stwierdził Telanis.
- Tam było niecałe pięćset żołnierzy, a tutaj masz około dwóch i pół tysiąca... mniej więcej. Zebrali wszystkich, nawet z okolicznych wież obronnych oraz z Zachodnich Ziem Plagi. - dodałem.
- Zauważyliście, że nie ma z nami Lady Liadrin? - zapytała Tina. Nie myślałem o tym wcześniej, ale miała rację. Liadrin wyruszyła po naradzie i do tej pory nie wróciła.
- Ciekawe gdzie się podziała. - dodałem.
- Wam też przeszkadzają te krowy? Ciągle muczą jak szalone, ale chyba przestaną, gdy dojdziemy, co? - wtrącił nagle powiernik. My tu o poważnych rzeczach, a on o krowach... Cały Telanis.
- Nie przystaną, będą się darły cały czas, a twój namiot będzie stał obok nich. - Tina wykorzystała sytuację, by zadrwić z przyjaciela.
- Bardzo śmieszne, moja droga, bardzo śmieszne - Telanis postukał się palcem w głowę, patrząc na kobietę.
- Zaraz będziemy na miejscu. Już widzę wieżę strażniczą, a wokół niej pierwsze namioty i rycerzy w zbrojach. - przerwałem ich przekomarzania.
- Armia Światłości już się zadomowiła. - zauważyła Tina.
W obozie pozostała jedna kompania rycerzy oraz adepci pod dowództwem lorda Graysona. Mężczyzna sprzeciwiał się wybraniu swojej osoby na pozostanie w obozie, lecz tak zadecydował los. Dowódcy ciągnęli gałązki, ponieważ każdy chciał ruszyć i walczyć z nieumarłymi. Początkowo kazano pozostać w kaplicy również mi, lecz Boros wstawił się za mną tłumacząc, że i tak wyruszę, bez względu na rozkazy. Zostałem przydzielony do jednej z kompani, którą miał dowodzić właśnie Boros. W dniu wymarszu szliśmy w zwartej formacji obronnej. Wewnątrz wozy i sprzęt, a wokół maszerowało wojsko. Droga nie była długa, lecz lecz monotonna. Poruszałem się mniej więcej pod koniec orszaku wojennego, a obok mnie szedł Telanis i Tina. Nie zostawili mnie. Każdy inny, kto nie należał do zakonu, mógł wyruszyć na własną odpowiedzialność. Cieszyła mnie obecność przyjaciół.
- Jest więcej wojska, niż ostatnio w Krainie Duchów. - stwierdził Telanis.
- Tam było niecałe pięćset żołnierzy, a tutaj masz około dwóch i pół tysiąca... mniej więcej. Zebrali wszystkich, nawet z okolicznych wież obronnych oraz z Zachodnich Ziem Plagi. - dodałem.
- Zauważyliście, że nie ma z nami Lady Liadrin? - zapytała Tina. Nie myślałem o tym wcześniej, ale miała rację. Liadrin wyruszyła po naradzie i do tej pory nie wróciła.
- Ciekawe gdzie się podziała. - dodałem.
- Wam też przeszkadzają te krowy? Ciągle muczą jak szalone, ale chyba przestaną, gdy dojdziemy, co? - wtrącił nagle powiernik. My tu o poważnych rzeczach, a on o krowach... Cały Telanis.
- Nie przystaną, będą się darły cały czas, a twój namiot będzie stał obok nich. - Tina wykorzystała sytuację, by zadrwić z przyjaciela.
- Bardzo śmieszne, moja droga, bardzo śmieszne - Telanis postukał się palcem w głowę, patrząc na kobietę.
- Zaraz będziemy na miejscu. Już widzę wieżę strażniczą, a wokół niej pierwsze namioty i rycerzy w zbrojach. - przerwałem ich przekomarzania.
- Armia Światłości już się zadomowiła. - zauważyła Tina.
Po niecałej godzinie dotarliśmy na miejsce. Turalyon uczynił wieżę punktem dowodzenia, wokół której rozkazał umieścić namioty żołnierzy oraz inne ważne punkty jak stołówka, magazyn, zbrojownia czy kuźnia. Na miejscu wszyscy wzięliśmy się do pracy. Część żołnierzy zaczęła kopać okopy, a na ich szczycie zostały umieszczone zaostrzone drewniane kołki stanowiące granice obozu i jego obronę. Usytuowano dwa wejścia: jedno od strony południowej, drugie od północnej, w kierunku Zul'Mashar. Po kilku godzinach prawie wszystkie namioty stały na swoich miejscach. Większe z nich stanowiły strategiczne punkty obozu i znajdowały się bliżej wieży strażniczej. W zachodniej części obozu znajdowały się wierzchowce, wozy i maszyny wojenne wraz z bydłem. Wschodnią część stanowiły namioty żołnierzy, a pośrodku wytyczony był główny szlak komunikacyjny, od jednej z bram, do wieży, w której znajdowali się dowódcy.
Zapadła noc. Fortyfikacje obronne nie zostały skończone, jednak dzisiejsze prace zostały zakończone. Najważniejszym punktem było zakwaterowanie żołnierzy oraz północna część okopów. Reszta mogła poczekać do jutra. Wartę trzymało około trzystu żołnierzy. Znajdowali się oni dookoła obozu w odległości co najmniej półtora metra od siebie, a na dodatek, co jakiś czas, patrol około pięćdziesięciu jeźdźców okrążał obóz, zaś drugi patrol w tej samej liczbie patrolował drogę na północ od obozu. Po zakończeniu prac siedziałem w namiocie wraz z przyjaciółmi. Postanowiliśmy zamieszkać razem, gdyż nie wiedzieliśmy co nas czekało i chcieliśmy ten czas spędzić razem. Nasz namiot dzielił się na trzy mniejsze części: w jednej spała Tina, w drugiej ja i Telanis, zaś trzecia, największa, stanowiła część wspólną.
- Taki namiot musimy zabrać ze sobą, gdy wyruszymy do Orgrimmaru. - rozpoczął Telanis.
- Masz rację, jeśli nie dwa. Kawał drogi przed nami, musimy być gotowi na wszystko. - odpowiedziałem.
- A kiedy wyruszymy? - wtrąciła czarodziejka.
- Nie wiem, chciałbym tutaj pozostać dopóki nie dowiemy się co spotkało Lethorina. Jeśli jednak nic się w tej kwestii nie zmieni, to na dniach wyruszymy, by nie tracić więcej czasu. Wszystko wkrótce się rozstrzygnie. – oznajmiłem, lecz całym sercem chciałem zostać tutaj. Wdrapać się na szczyt tego przeklętego zigguratu i zobaczyć truchło dawnego przyjaciela, żeby w końcu uwierzyć w jego śmierć, w którą wierzyć nie chciałem. Nie dopuszczałem nawet takiej myśli. Czy to dobrze?
- Kiedy byłem w kantynie dowiedziałem się, że jutro, gdy tylko zabezpieczymy obóz, wyruszamy w kierunku Zul'Mashar. – powiernik przekazał nam wieści poważnym tonem.
- To musimy się wyspać. Chodźcie, moi chłopcy. Wiem, ciężko będzie zasnąć, ale spróbujcie. - Tina podeszła do nas, pocałowała nas oboje w policzek i udała się do swojej części namiotu.
- Vegov, ona jest świetna. Szkoda, że nie spotkałem jej w innych okolicznościach. Chciałbym z nią zaplanować przyszłość. Wiesz o czym mówię? – wyznał szeptem powiernik.
- Wiem, przyjacielu, ale nic się nie martw, bo wszystko jest jeszcze przed wami. To piękna kobieta i wspaniała przyjaciółka, zasługujesz na kogoś takiego. - dodałem otuchy elfowi.
- Dziękuję ci, nigdy nie miałem przyjaciela, a teraz mam was. Nie mogę was stracić, nie mogę jej stracić... - kontynuował Telanis.
- I nie stracisz. Chodź, położymy się spać. - położyliśmy się w swoich śpiworach. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem.
Witajcie, dzisiaj kończymy motyw lore'owy we Wschodnich Ziemiach Plagi. Przed nami ostatnia frakcja i to jaka istotna. Jak zauważyliście, nasz czas na tych ziemiach dobiega końca. Czas wyruszyć w dalszą podróż, ale zostały nam tutaj niedokończone sprawy. Bądźcie czujni i śledźcie uważnie kolejne wpisy.
Zapadła noc. Fortyfikacje obronne nie zostały skończone, jednak dzisiejsze prace zostały zakończone. Najważniejszym punktem było zakwaterowanie żołnierzy oraz północna część okopów. Reszta mogła poczekać do jutra. Wartę trzymało około trzystu żołnierzy. Znajdowali się oni dookoła obozu w odległości co najmniej półtora metra od siebie, a na dodatek, co jakiś czas, patrol około pięćdziesięciu jeźdźców okrążał obóz, zaś drugi patrol w tej samej liczbie patrolował drogę na północ od obozu. Po zakończeniu prac siedziałem w namiocie wraz z przyjaciółmi. Postanowiliśmy zamieszkać razem, gdyż nie wiedzieliśmy co nas czekało i chcieliśmy ten czas spędzić razem. Nasz namiot dzielił się na trzy mniejsze części: w jednej spała Tina, w drugiej ja i Telanis, zaś trzecia, największa, stanowiła część wspólną.
- Taki namiot musimy zabrać ze sobą, gdy wyruszymy do Orgrimmaru. - rozpoczął Telanis.
- Masz rację, jeśli nie dwa. Kawał drogi przed nami, musimy być gotowi na wszystko. - odpowiedziałem.
- A kiedy wyruszymy? - wtrąciła czarodziejka.
- Nie wiem, chciałbym tutaj pozostać dopóki nie dowiemy się co spotkało Lethorina. Jeśli jednak nic się w tej kwestii nie zmieni, to na dniach wyruszymy, by nie tracić więcej czasu. Wszystko wkrótce się rozstrzygnie. – oznajmiłem, lecz całym sercem chciałem zostać tutaj. Wdrapać się na szczyt tego przeklętego zigguratu i zobaczyć truchło dawnego przyjaciela, żeby w końcu uwierzyć w jego śmierć, w którą wierzyć nie chciałem. Nie dopuszczałem nawet takiej myśli. Czy to dobrze?
- Kiedy byłem w kantynie dowiedziałem się, że jutro, gdy tylko zabezpieczymy obóz, wyruszamy w kierunku Zul'Mashar. – powiernik przekazał nam wieści poważnym tonem.
- To musimy się wyspać. Chodźcie, moi chłopcy. Wiem, ciężko będzie zasnąć, ale spróbujcie. - Tina podeszła do nas, pocałowała nas oboje w policzek i udała się do swojej części namiotu.
- Vegov, ona jest świetna. Szkoda, że nie spotkałem jej w innych okolicznościach. Chciałbym z nią zaplanować przyszłość. Wiesz o czym mówię? – wyznał szeptem powiernik.
- Wiem, przyjacielu, ale nic się nie martw, bo wszystko jest jeszcze przed wami. To piękna kobieta i wspaniała przyjaciółka, zasługujesz na kogoś takiego. - dodałem otuchy elfowi.
- Dziękuję ci, nigdy nie miałem przyjaciela, a teraz mam was. Nie mogę was stracić, nie mogę jej stracić... - kontynuował Telanis.
- I nie stracisz. Chodź, położymy się spać. - położyliśmy się w swoich śpiworach. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem.
Witajcie, dzisiaj kończymy motyw lore'owy we Wschodnich Ziemiach Plagi. Przed nami ostatnia frakcja i to jaka istotna. Jak zauważyliście, nasz czas na tych ziemiach dobiega końca. Czas wyruszyć w dalszą podróż, ale zostały nam tutaj niedokończone sprawy. Bądźcie czujni i śledźcie uważnie kolejne wpisy.
Death Knight - fan art by Daniel Jose Machin |
Knights of the Ebon Blade
Rycerze Hebanowego Ostrza
Rycerze Hebanowego Ostrza byli pierwotnie Rycerzami Śmierci na usługach Lich Kinga, Arthasa Menethila. Rezydowali w salach lewitującej Cytadeli Acherus. Zostali stworzeni i wyszkoleni, by zniszczyć Szkarłatną Krucjatę oraz Srebrzysty Świt - ostatnie bastiony Światłości na Wschodnich Ziemiach Plagi. Jak się później okaże, ich powołanie służyło innemu celowi. W swoich działaniach, w których możemy wziąć udział jako gracz klasy Rycerz Śmierci, przyczynili się do zniszczenia Heavenshire i New Avalon - dwóch z trzech głównych siedzib Szkarłatnej Krucjaty na wschodzie krainy. Jedynie Ręka Tyra stawiała opór, jako ostatni bastion Szkarłatnych. Rycerze Śmierci skierowali swój wzroku ku Kaplicy Nadziei Światła. Dziesięć tysięcy nieumarłych dotarło do bram świętych ziem Argent Dawn. Rozpoczęło się jedno z największych oblężeń w historii. W obronie kaplicy za broń chwyciło trzystu dzielnych rycerzy Światłości. Cóż to jest trzystu w porównaniu z dziesięcioma tysiącami? Na czele armii nieumarłych stał Wielki Lord Darion Mograine, syn pierwszego posiadacza Ashbringera - Alexnadrosa Mograine'a. Darion dzierżył w dłoniach spuściznę po ojcu, czyli spaczonego Ashbringera. Jeśli chcecie poznać historię tego ostrza, to zaprasza tutaj. Rycerze Śmierci zaatakowali, zbierając okrutne żniwo; wręcz zalewali kaplicę w imię Króla Licha, dopóki do bitwy nie dołączył Tirion Fordring. Światłość bowiem nigdy go nie opuściła. Zmierzył się w krótkim starciu z Darionem, pokazując swój kunszt walki i moc, jaką władał. Część armii Plagi została zniszczona mocą Światłości, a widząc to, Mograine rozkazał zaprzestanie oblężenia. Fordring rozpoznał Dariona i skrytykował go za to, co uczynił. Ku zdziwieniu obecnych, ukazał się duch zmarłego Alexandrosa Mograine'a. Rycerza Śmierci dopadają wspomnienia z lat życia, w których to wraz z ojcem walczył z Plagą. Rozmowę przerwało pojawienie się Lich Kinga. Odsyła on ducha Alexandrosa. Darion, dzięki starym wspomnieniom i obecności ojca, uzmysłowił sobie swoją zdradę i czym się stał. Zaatakował Arthasa, który to z łatwością go odrzucił. Tirion szykował się do ataku, jednak został pochwycony przez Menethila, który zamierzał go zabić. Wyszły na jaw prawdziwe okoliczności utworzenia Rycerzy Hebanowego Ostrza. Ich celem nie było wybicie ostatnich bastionów Światłości, tylko wywabienie Tiriona Fordringa z ukrycia, gdyż to właśnie on stanowił jedyne zagrożenie dla władcy Północnej Grani. Nie zależało mu na życiu jego rycerzy - jedynym celem była śmierć Tiriona. Darion i pozostali Rycerze Śmierci odwrócili się od swojego pana. Widząc przechwyconego paladyna, pozostali obrońcy Srebrzystego Świtu, na czele z Maxwellem Tyrosusem, ruszyli szarżą w kierunku Lich Kinga. Zryw obrońców został jednak przerwany przez moce śmierci, która ich unieruchomiła. Gdy Arthas napawał się sowim zwycięstwem, Darion zmusił się, by ostatnimi siłami rzucić Ashbringera w stronę Tiriona. Miecz w ręku paladyna doznał oczyszczenia. Uwolniwszy się z uścisku, Fordring ponowił atak. Wiedząc, że w starciu ze Sprowadzającym Popioły w okolicy Kaplicy Nadziei Światła nawet Ostrze Mrozu nie ma szans, Arthas postanowił uciec, obiecując, że następne starcie nie odbędzie się na świętych ziemiach. Darion, wraz z innymi Rycerzami Śmierci, uwolnił się spod władzy Króla Licha, a Tirion nowy właściciel Ashbringera, ogłosił utworzenie Argent Crusade z połączenia zakonu Srebrnej Ręki wraz z Srebrzystym Świtem. Argent Crusade, wraz z Knights of the Ebon Blade, wypowiadają wojnę Pladze Lich Kinga. Darion Mograine ogłasza powstanie Rycerzy Hebanowego Ostrza i wyrusza do Acherusa, gdzie zabija pozostałe sługi Plagi, tworząc z lewitującej cytadeli główną siedzibę dla swoich rycerzy.
Death Knight - fan art by Wei Wang |
Kolejnym krokiem jest wysłanie żołnierzy do Przymierza bądź Hordy, zależnie po jakiej stronie opowie się gracz. Po zwycięstwie w Northrend, rycerze śmierci w dodatku Cataclysm obserwują poczynienia Sylvanas i Opuszczonych, gdyż jej podobieństwo do Arthasa staje się z dnia na dzień coraz bardziej widoczne. Obawiają się powrotu tyrani od strony nieumarłych sług Mrocznej Pani. W Warlords of Draenor, Darion wyrusza do alternatywnego świata, żeby zbadać pochodzenie i sekrety Ner'zhula. Zrozumiał, że to jego dusza była zaklęta w przeklętym ostrzu, jak i zbroi. Odkrywa on prawdę o orku i zamierza zdobyć cenną wiedzę, która przysłuży się w dalszych latach Rycerzom Hebanowego Ostrza. W dodatku Legion, Knights of the Ebon Blade dochodzą do porozumienia z nowym Królem Lichem. Chętnie staną się jego wysłannikami w walce z Płonącym Legionem, pod warunkiem, że Plaga zostanie zamknięta w Northrend. Nowy układ daje możliwość zdobycia legendarnych broni dla gracza klasy DK. Z polecenia Bolvara udajemy się do jego Cytadeli, by zdobyć ostatnie odłamki Ostrza Mrozu, aby następnie wykuć nową legendarną broń. Wysyła nas też do katakumb pod Karazhanem, by zdobyć miecz Apocalypse - jedną z trzech legendarnych broni w dodatku Legion, dla gracza klasy Rycerz Śmierci. Po zdobyciu którejkolwiek z broni, zostajemy wysłani na Tron Mrozu, gdzie otrzymujemy błogosławieństwo Króla Licha i w jego imieniu walczymy z zastępami demonów. Wkładem Rycerzy Hebanowego Ostrza do walki z demonami było utworzenie nowych Czterech Jeźdźców. W dodatku Shadowlands, rycerze śmierci udają się do Krainy Cienia wraz Darionem i Bolvarem. A co tam będą robić i jaką rolę odegrają? To wszystko przed nami ;-)
Niegdyś paladyn należący do Argent Dawn, obecnie przywódca nowych Czterech Jeźdźców. Jako rycerz śmierci dowodził Rycerzami Hebanowego Ostrza, aż do dodatku Legion, gdzie jego miejsce zajął Władca Śmierci, czyli gracz klasy DK. Syn Alexnadrosa Mograine'a oraz brat Renaulta Mograine'a. Darion przychodzi na świat martwy. Widząc to, jego ojciec wziął ciało noworodka i zanurzył je w zimnym strumieniu. Gdy wyciągnął maluszka z wody, jego klatka piersiowa zaczęła się delikatnie podnosić. Darion oddychał. Radość nie trwała długo, gdyż jego matka, Elena, zmarła z powodu powikłań poporodowych. Lata młodości najmłodszego z Mograine'ów nie są znane. Wiem jedynie tyle, że poszedł w ślady ojca i stał się paladynem. Był wiernym sługą Światłości aż do momentu, gdy jego ojciec zginął. Zaczął wątpić w istotę Światłości oraz sens jej nauk. Na swojej drodze spotkał trollowego kapłana, który wyjawił mu, że jego ojciec znajduje się w fortecy unoszącej się nad miastem skąpanym w wiecznym płomieniu. Z nadzieją w sercu, Darion dołączył do nowo utworzonego zakonu Srebrzystego Świtu, by przy ich pomocy odnaleźć ojca. Z kilkoma wojownikami Argent Dawn oraz z magiem o imieniu Castillian, wkroczył do fortecy Naxxramas. Po licznych walkach wewnątrz, stanął twarzą w twarz ze swoim ojcem, liderem pierwotnych Czterech Jeźdźców. Na jego nieszczęście, Alexandros nie reagował na wołania syna, by się opamiętał i zerwał przysięgę wiążącą go z Plagą. Doszło do walki w której syn pokonał ojca. Uciekając z Naxxramas, Darion zabrał ze sobą spaczonego Ashbringera. Następnie udał się do Szkarłatnego Klasztoru, gdzie spotkał się ze swoim bratem Renaultem. Widząc młodszego brata dzierżącego ojcowskie ostrze, Renault wpadł w szał i zaatakował go. Pojedynek przerwał ojciec braci, którego duch wyłonił się z miecza. Widmowa postać dokonała zemsty zabijając starszego syna, po czym wróciła do swojego naczynia, czyli spaczonej broni. Stało się jasne, iż dusza Alexnadrosa jest powiązana z mieczem. Darion, uciekł z klasztoru. W nocy, we śnie, ukazał mu się duch Fairbanksa, który polecił mu odnalezienie Tiriona Fordringa. Wykonał polecenie wizji ze snów. Gdy odnalazł wygnanego paladyna, opowiedział mu co się stało z Alexnadrosem. Jeden z pierwszych pięciu paladynów wytłumaczył mu, że nie mogą już nic zrobić kwestii jego ojca, po czym dodał, że akt miłości jest większy od wszelakich aktów śmierci. Darion zaprosił Tiriona, by ten dołączył do Argent Dawn, lecz spotkał się ze stanowczą odmową. Po spotkaniu udał się do Kaplic Nadziei Światła, gdzie zastał oblężenie Plagi. Dołączył do walki w szeregach Argent Dawn, u boku Maxwella. Wyjaśnił mu, iż stolica Lordaeronu upadła za sprawą Arthasa Menethila i część jego wojsk stała przed nimi. Kaplica została otoczona, zaś nad ranem rozpoczął się szturm. Nieumarli zaatakowali licznie, niemalże niszcząc fortyfikacje obronne zakonu, gdy nagle do walki dołączył Tirion Fordring. Losy bitwy odwróciły się na stronę obrońców. Widząc to sam Kel'Thuzad dołączył do bitwy. Darion, ze skażonym Ashbringerem, przebił się przez armię Plagi i stanął oko w oko z lichem. Pewny siebie lider Plagi, oznajmił, iż nawet sam Sprowadzający Popioły nie jest w stanie go pokonać. Wtedy do Dariona dotarł sens słów Tiriona. Akt miłości może uwolnić duszę ojca. Skierował ostrze w swój tors i przebił serce mówiąc: "Kocham cię, tato". Jego gest miłości i oddania, spowodował, że tysiące nieumarłych zostało pogrążonych przez Światłość. Teren wokół kaplicy został oczyszczony z niemal wszystkich popleczników Plagi. Na polu bitwy został nieumarły Darion z wbitym mieczem i Kel'Thuzad. Lich triumfował, mimo, że stracił całą armię. Był zadowolony, gdy przejął duszę ostatniego z Mograine'a. Zapytał Dariona kogo kocha skoro sam stał się rycerzem śmierci w szeregach Plagi, którą poprzysiągł zwalczać? Odpowiedział, że nikogo, po czym wyciągnął ojcowski miecz ze swojej piersi. Darion jakiś czas później zostaje mianowany na Wielkiego Lorda Rycerzy Śmierci, gdzie z Cytadeli Acherus prowadzi atak na bastiony Światłości w Zachodnich Ziemiach Plagi. Pisaliśmy o tym wyżej, przy omawianiu właśnie Rycerzy Hebanowego Ostrza, więc nie będę powielał. W WotLK spotykamy go w różnych lokacjach, najczęściej w Icecrown, gdzie z Tironem prowadził działania w celu zniszczenia Króla Licha. Po pokonaniu Arthasa, Dariona spotykamy dopiero w dodatku Warlords of Draenor, gdzie skupia się na odnalezieniu wszelakich źródeł informacji na temat Ner'zhula. W dodatku Legion bierze udział w mianowaniu Władcy Śmierci, czyli nas, jako gracza DK, przez nowego Króla Licha,. Darion nie ukrywa, iż ciszy się z takiego obrotu spraw, ponieważ nie ma zamiaru dzierżyć kolejnej legendarnej broni - prawdopodobnie uraz po Ashbringerze. Przysięga wierność nowemu przywódcy i nawiązuje sojusz z Królem Lichem, gdyż przyczyni się to do pokonania Płonącego Legionu. Jednym z głównych zadań zleconych przez Bolvara dla Władcy Śmierci, czytaj nas, jest utworzenie nowych Czterech Jeźdźców. Z tym zadaniem udajemy się do naszego bohatera. Darion wyjaśnia nam, iż Jeźdźcy z Naxxramas nie byli zwykłymi Rycerzami Śmierci - zostali zrodzeni z czystej magii śmierci, którą władał Kel'Thuzad. Moc tę otrzymał od poprzednika Bolvara, a teraz włada nią nowy Władca Śmierci. Towarzyszy graczowi klasy DK przy tworzeniu Czterech Jeźdźców. Pierwszy z nich jest Nazgrim, orkowy dowódca. Wybór orka na rycerza wzbudził niepewność u Mograine'a, który tłumaczył, że ten wybór może oburzyć liderów Hordy. Kolejny to Thoras Trollbane, ostatni władca Królestwa Stromgarde. Trzeci - Sally Whitemane.
Darion Morgaine - fan art by sljix |
Darion Mograine
Niegdyś paladyn należący do Argent Dawn, obecnie przywódca nowych Czterech Jeźdźców. Jako rycerz śmierci dowodził Rycerzami Hebanowego Ostrza, aż do dodatku Legion, gdzie jego miejsce zajął Władca Śmierci, czyli gracz klasy DK. Syn Alexnadrosa Mograine'a oraz brat Renaulta Mograine'a. Darion przychodzi na świat martwy. Widząc to, jego ojciec wziął ciało noworodka i zanurzył je w zimnym strumieniu. Gdy wyciągnął maluszka z wody, jego klatka piersiowa zaczęła się delikatnie podnosić. Darion oddychał. Radość nie trwała długo, gdyż jego matka, Elena, zmarła z powodu powikłań poporodowych. Lata młodości najmłodszego z Mograine'ów nie są znane. Wiem jedynie tyle, że poszedł w ślady ojca i stał się paladynem. Był wiernym sługą Światłości aż do momentu, gdy jego ojciec zginął. Zaczął wątpić w istotę Światłości oraz sens jej nauk. Na swojej drodze spotkał trollowego kapłana, który wyjawił mu, że jego ojciec znajduje się w fortecy unoszącej się nad miastem skąpanym w wiecznym płomieniu. Z nadzieją w sercu, Darion dołączył do nowo utworzonego zakonu Srebrzystego Świtu, by przy ich pomocy odnaleźć ojca. Z kilkoma wojownikami Argent Dawn oraz z magiem o imieniu Castillian, wkroczył do fortecy Naxxramas. Po licznych walkach wewnątrz, stanął twarzą w twarz ze swoim ojcem, liderem pierwotnych Czterech Jeźdźców. Na jego nieszczęście, Alexandros nie reagował na wołania syna, by się opamiętał i zerwał przysięgę wiążącą go z Plagą. Doszło do walki w której syn pokonał ojca. Uciekając z Naxxramas, Darion zabrał ze sobą spaczonego Ashbringera. Następnie udał się do Szkarłatnego Klasztoru, gdzie spotkał się ze swoim bratem Renaultem. Widząc młodszego brata dzierżącego ojcowskie ostrze, Renault wpadł w szał i zaatakował go. Pojedynek przerwał ojciec braci, którego duch wyłonił się z miecza. Widmowa postać dokonała zemsty zabijając starszego syna, po czym wróciła do swojego naczynia, czyli spaczonej broni. Stało się jasne, iż dusza Alexnadrosa jest powiązana z mieczem. Darion, uciekł z klasztoru. W nocy, we śnie, ukazał mu się duch Fairbanksa, który polecił mu odnalezienie Tiriona Fordringa. Wykonał polecenie wizji ze snów. Gdy odnalazł wygnanego paladyna, opowiedział mu co się stało z Alexnadrosem. Jeden z pierwszych pięciu paladynów wytłumaczył mu, że nie mogą już nic zrobić kwestii jego ojca, po czym dodał, że akt miłości jest większy od wszelakich aktów śmierci. Darion zaprosił Tiriona, by ten dołączył do Argent Dawn, lecz spotkał się ze stanowczą odmową. Po spotkaniu udał się do Kaplic Nadziei Światła, gdzie zastał oblężenie Plagi. Dołączył do walki w szeregach Argent Dawn, u boku Maxwella. Wyjaśnił mu, iż stolica Lordaeronu upadła za sprawą Arthasa Menethila i część jego wojsk stała przed nimi. Kaplica została otoczona, zaś nad ranem rozpoczął się szturm. Nieumarli zaatakowali licznie, niemalże niszcząc fortyfikacje obronne zakonu, gdy nagle do walki dołączył Tirion Fordring. Losy bitwy odwróciły się na stronę obrońców. Widząc to sam Kel'Thuzad dołączył do bitwy. Darion, ze skażonym Ashbringerem, przebił się przez armię Plagi i stanął oko w oko z lichem. Pewny siebie lider Plagi, oznajmił, iż nawet sam Sprowadzający Popioły nie jest w stanie go pokonać. Wtedy do Dariona dotarł sens słów Tiriona. Akt miłości może uwolnić duszę ojca. Skierował ostrze w swój tors i przebił serce mówiąc: "Kocham cię, tato". Jego gest miłości i oddania, spowodował, że tysiące nieumarłych zostało pogrążonych przez Światłość. Teren wokół kaplicy został oczyszczony z niemal wszystkich popleczników Plagi. Na polu bitwy został nieumarły Darion z wbitym mieczem i Kel'Thuzad. Lich triumfował, mimo, że stracił całą armię. Był zadowolony, gdy przejął duszę ostatniego z Mograine'a. Zapytał Dariona kogo kocha skoro sam stał się rycerzem śmierci w szeregach Plagi, którą poprzysiągł zwalczać? Odpowiedział, że nikogo, po czym wyciągnął ojcowski miecz ze swojej piersi. Darion jakiś czas później zostaje mianowany na Wielkiego Lorda Rycerzy Śmierci, gdzie z Cytadeli Acherus prowadzi atak na bastiony Światłości w Zachodnich Ziemiach Plagi. Pisaliśmy o tym wyżej, przy omawianiu właśnie Rycerzy Hebanowego Ostrza, więc nie będę powielał. W WotLK spotykamy go w różnych lokacjach, najczęściej w Icecrown, gdzie z Tironem prowadził działania w celu zniszczenia Króla Licha. Po pokonaniu Arthasa, Dariona spotykamy dopiero w dodatku Warlords of Draenor, gdzie skupia się na odnalezieniu wszelakich źródeł informacji na temat Ner'zhula. W dodatku Legion bierze udział w mianowaniu Władcy Śmierci, czyli nas, jako gracza DK, przez nowego Króla Licha,. Darion nie ukrywa, iż ciszy się z takiego obrotu spraw, ponieważ nie ma zamiaru dzierżyć kolejnej legendarnej broni - prawdopodobnie uraz po Ashbringerze. Przysięga wierność nowemu przywódcy i nawiązuje sojusz z Królem Lichem, gdyż przyczyni się to do pokonania Płonącego Legionu. Jednym z głównych zadań zleconych przez Bolvara dla Władcy Śmierci, czytaj nas, jest utworzenie nowych Czterech Jeźdźców. Z tym zadaniem udajemy się do naszego bohatera. Darion wyjaśnia nam, iż Jeźdźcy z Naxxramas nie byli zwykłymi Rycerzami Śmierci - zostali zrodzeni z czystej magii śmierci, którą władał Kel'Thuzad. Moc tę otrzymał od poprzednika Bolvara, a teraz włada nią nowy Władca Śmierci. Towarzyszy graczowi klasy DK przy tworzeniu Czterech Jeźdźców. Pierwszy z nich jest Nazgrim, orkowy dowódca. Wybór orka na rycerza wzbudził niepewność u Mograine'a, który tłumaczył, że ten wybór może oburzyć liderów Hordy. Kolejny to Thoras Trollbane, ostatni władca Królestwa Stromgarde. Trzeci - Sally Whitemane.
Wybór zaskoczył rycerza śmierci, gdyż nie figurowała na listach poległych bohaterów, jednak jej silna więź ze Światłością przewyższała niejednego paladyna, co w połączeniu z jej szaleństwem, mogło przynieść wiele korzyści dla Czterech Jeźdźców. Jednak ostatni z wybranych oburzył Dariona. Wściekł się, gdy Lich King zaproponował Tiriona Fordringa jako ostatniego z Czterech Jeźdźców. Koniec końców zgadza się, lecz ostrzega Władcę Śmierci, iż Srebrna Ręka nie odda ciała paladyna dobrowolnie, a zbrodnia, której chcą się dopuścić, będzie im ciążyć na wieczność. Przybywając na miejsce, gracz DK wskrzesza nieumarłych z pobliskiego cmentarza, by ci zajęli strażników, gdy oni wejdą do katakumb. Pierwszy do walki rzuca się Maxwell Tyrosus, który zostaje uduszony przez Dariona. Informuje, by rycerz śmierci udał się do głównej sali zakonu, gdzie spotkają się z resztą Jeźdźców. Na miejscu do walki dołącza Liadrin, którą pokonują, lecz nie zabijają. W końcu docierają do grobowca Tiriona. W międzyczasie Liadrin nazywa Dariona potworem, który krótko odpowiada, że bez potworów nie byłoby bohaterów. W trakcie ożywiania Tiriona, sama Światłość stanęła w jego obronie. Przerwała proces ożywienia, odrzuciła Władcę Śmierci i zaczęła niszczyć Czterech Jeźdźców. Darion w ostatnim akcie, wyczarowuje Death Gate i każe uciekać pozostałym. Wszyscy zdołali zbiec, lecz sam Mograine, będąc na końcu, doznał poważnych obrażeń, które go zabiły. Ciało Dariona zostało zniszczone, a Sally oświadczyła, że już nic nie mogą zrobić, ponieważ Światłość odcisnęła na nim piętno. Trollbane dodał, że nigdy za życia nie był świadkiem takiej ofiarności, jak teraz. Nagle pojawia się Bolvar, informując, że Darion poświęcił bardzo wiele dla Rycerzy Hebanowego Ostrza i że śmierć należy się tylko żywym, a przed nimi leży ostatni członek Czterech Jeźdźców. Władca Śmierci, wraz z innym Jeźdźcami, sprowadzają Dariona, który zostaje mianowany na lidera i ostatniego członka Czterech Jeźdźców. Darion dołącza do Legionfall, gdzie walczy ze sługami Legionu.
W dodatku Battle for Azeroth z racji możliwości wyboru klasy DK przez rasy sprzymierzone i Pandarenów, Darion, będący na szczycie Korony Lodu, wysyła ich do przedstawicieli Hordy bądź Przymierza. W nadchodzącym dodatku wiemy tylko, iż Darion zrzeka się swojego stanowiska na rzecz Bolvara Fordragona, gdyż po zniszczeniu Hełmu Dominacji nie piastuje już stanowiska króla Licha. Mograine przekracza portal do Shadowlands, gdzie wspomaga nas jako graczy w poczynaniach w The Maw. Później możemy go znaleźć w Oribos, obok Bolvara i innych Rycerzy Hebanowego Ostrza. Dalsze losy nie są znane, zapewne jeszcze o nim usłyszymy.
W dodatku Battle for Azeroth z racji możliwości wyboru klasy DK przez rasy sprzymierzone i Pandarenów, Darion, będący na szczycie Korony Lodu, wysyła ich do przedstawicieli Hordy bądź Przymierza. W nadchodzącym dodatku wiemy tylko, iż Darion zrzeka się swojego stanowiska na rzecz Bolvara Fordragona, gdyż po zniszczeniu Hełmu Dominacji nie piastuje już stanowiska króla Licha. Mograine przekracza portal do Shadowlands, gdzie wspomaga nas jako graczy w poczynaniach w The Maw. Później możemy go znaleźć w Oribos, obok Bolvara i innych Rycerzy Hebanowego Ostrza. Dalsze losy nie są znane, zapewne jeszcze o nim usłyszymy.
Autor: Vegov
Korekta: Foxburrow
Korekta: Foxburrow
Źródła:
• - www.gamepedia.com
• - komiks: „Ashbringer” – Micky Neilson
• - gra World of Warcraft -
Fajny wpis
OdpowiedzUsuń